Długo nie zapomnę tego zdjęcia. Pod murem stoi młody mężczyzna. Południowy typ urody, ubrany skromnie – niebieski sweter, czapka i sportowe buty. W jego spojrzeniu widać strach. Mogliśmy to zobaczyć, bo dopiero po kilku godzinach ktoś wpadł na pomysł, żeby zabezpieczyć jego prywatność zamazując mu twarz. Obok Syryjczyka, bo takiej narodowości był bohater ujęcia, stał drugi facet. Groźny, ogolony na łyso, odziany w brązowy mundur i wojskowe buty, potężnie zbudowany, z posępnym wyrazem twarzy przeglądał dokumenty zatrzymanego przez siebie imigranta. W drugiej ręce trzymał na smyczy owczarka niemieckiego.
W 2016 roku w Europie taki obrazek nie jest niczym zadziwiającym. Policjanci, żołnierze strażnicy graniczni codziennie legitymują tysiące imigrantów. Ta sytuacja była jednak inna. Mężczyzna w mundurze, który zatrzymał na ulicy w Zgorzelcu obywatela Syrii był właścicielem firmy ochroniarskiej. Nie miał prawa ograniczać swobody poruszania się po przestrzeni publicznej ani legitymować kogokolwiek. Zresztą – co się wkrótce okazało – Syryjczyk posiadał prawo pobytu na terenie Unii Europejskiej.
Sytuacja ze zdjęcia jest typowym przypadkiem znęcania się silniejszego nad słabszym. Ochroniarz – biały, silny, zdrowy, obywatel Unii Europejskiej wykorzystał strach, wyobcowanie i brak znajomości prawa przybysza z Bliskiego Wschodu. Wrzucając potem ten obrazek do mediów społecznościowych, chwaląc się, że zatrzymał „nielegalnego imigranta,”, który stanowi zagrożenie dla polskich kobiet, dokonał aktu skrajnego upokorzenia i naruszenia podstawowych praw obywatelskich. Pojawia się więc pytanie: dlaczego do tej sytuacji doszło?
Mężczyzna z psem to Jacek Musiał – żołnierz polskiego wojska w stopniu starszego chorążego. Jakiś czas temu zgłosił się na imperialną wyprawę do Iraku, w imię wolności i demokracji. Po powrocie założył firmę ochroniarską „Fenix”. Deklaruje, że jest polskim patriotą. Żołnierz Musiał lubi sobie odreagować smutne przeżycia na różne sposoby. M.in. uczestniczy w rekonstrukcjach historycznych z czasów II Wojny Światowej, w których odgrywa rolę esesmana. Ze swoim emploi utożsamia się tak bardzo, że ustawił sobie nawet zdjęcie w nazistowskiej czapce na swoim profilu fejsbukowym. Z czasów irackich pozostało mu też poczucie zagrożenia i potrzeba wypatrywania wroga. Pewnie dlatego ubrany w moro patroluje zgorzeleckie ulice w poszukiwaniu osób pochodzących z Bliskiego Wschodu. Sam zresztą z rozbrajającą szczerością przyznał w wypowiedzi dla „Wyborczej”, że niechęć do imigrantów jest wynikiem jego wojennych doświadczeń. Zasmucająca jest też reakcja użytkowników Facebooka, którzy sadystycznemu seansowi przyklasnęli, wyrażając tylko żal z powodu kagańca założonego na pysk psa, który mógł przecież uchodźcę rozkosznie pokąsać ku uciesze internetowej publiki. Być może poważne zaburzenia i autorytarne cechy osobowości są problemem nie tylko weteranów wojennych?
[crp]