Do głosów KOD-u i pozostałych organizacji opozycyjnych swój głos dołączyli 26 stycznia wieczorem studenci. Oni też upominali się o demokrację i wolność, krytykowali rząd PiS. Frekwencja jednak nie zachwyciła.
– Nie zgadzamy się na niszczenie edukacji, gimnazjów, naszej pozycji na arenie międzynarodowej i Trybunału Konstytucyjnego – przedstawiał postulaty zgromadzonych jeden z uczestników manifestacji w rozmowie z reporterem TVN 24. Zakres żądań protestujących był jednak jeszcze szerszy i z grubsza pokrywał się z hasłami dobrze znanymi z manifestacji opozycji liberalnej. W czternastopunktowej deklaracji opublikowanej na Facebooku mówiono o państwie świeckim, szanującym konstytucję, respektującym wolność zgromadzeń i mediów, gwarantującym równość niezależnie od pochodzenia, płci, religii, rasy, stanu zdrowia czy orientacji seksualnej. Studenci chcieli również, by państwo gwarantowało prawa reprodukcyjne i utrzymywało standardy opieki okołoporodowej, a im samym oferowało naukę w niezależnych placówkach. Wreszcie oczekiwali, by „rząd nie ośmieszał naszego kraju na arenie międzynarodowej”. W przemówieniach przewijały się wątki świeckości państwa, gotowości do przyjęcia uchodźców, ochrony przyrody, co jest godne uznania. Niestety kwestie takie jak choćby nierówności społeczne, płace, umowy śmieciowe nie były dla studentów dość interesujące.
Na Krakowskim Przedmieściu zgromadziło się ponad 200 osób – zarówno samych studentów, którzy podkreślali, że ich protest jest spontaniczny i oddolny, jak i osoby już niestudiujące, ale solidaryzujące się z facebookowym „manifestem” organizatorów. Podkreślali również, tak samo, jak czyni to KOD, że w obliczu konieczności walki z PiS-em nie należy zwracać uwagi na różnice w poglądach. Zapewne choćby dlatego w szeregach protestujących można było zobaczyć Marka Kossakowskiego z Zielonych radośnie ściskającego się z orędownikiem wolnego rynku Wojciechem Maziarskim. Manifestacje miały miejsce również w innych miastach uniwersyteckich. „Gazeta Wyborcza”, która zachęcała do manifestowania, podliczyła liczbę maszerujących i wiecujących w całym kraju na 2 tys. osób. Wypada podkreślić, że nie byli to wyłącznie studenci.
Jedności studentów przeciwko PiS jednak nie ma. Od protestu odcięło się zarówno Niezależne Zrzeszenie Studentów, jak i sześć prawicowych, konserwatywnych i liberalnych organizacji studenckich; innych zresztą chyba w Polsce nie ma. W mediach społecznościowych na studentach używał sobie ONR i inne popierające rząd organizacje młodzieżowe.
#ProtestStudentow można skwitować krótko: Podczas wypadku zbiera się więcej gapiów, niż teraz przyszło studentów. Via @ZielonaGaska
— ONR Brygada Podlaska (@ONR_Podlasie) 25 stycznia 2017