Site icon Portal informacyjny STRAJK

Jak wykańcza nas Szyszko

Już niebawem Polacy będą wypatrywać pierwszej gwiazdki na niebie. To, czy ją zobaczą nie jest jednak takie oczywiste. Polskie miasta, a także miasteczka, pogrążone są w smolistej mgle. Od zawsze chcieliśmy być narodem przodującym, no to jesteśmy. Mamy najbardziej zanieczyszczone powietrze w Unii Europejskiej. Aż 33 z 50 metropolii z największym stężeniem toksyn i szkodliwych pyłów znajduje się w naszym kraju. Europejska Agencja Środowiska bije na alarm. Jeśli szybko nie poradzimy sobie z problemem pyłów zawieszonych PM10 i PM2.5, zaczniemy masowo umierać na choroby krążenia i dróg oddechowych. W zasadzie już się to dzieje. Co roku z powodu schorzeń spowodowanych trującym powietrzem znika 50 tysięczne miasto. To tyle, ile liczy Legi0nowo czy Starachowice. Władze największych aglomeracji apelują coraz częściej, by dzieci i osoby starsze nie wychodziły w określonych godzinach z domów. Szpitalne izby przyjęć zapełniają się ludźmi z objawami zatrucia. W ostatnich latach pojawiło się zjawisko „emigracji smogowej”. Ludzie wynoszą się z Katowic, Krakowa czy Wrocławia do mniejszych i mniej skażonych ośrodków. Nie bardzo jest jednak gdzie uciekać. Problem brudnego powietrza dotyczy bowiem aż 15 z 16 województw.

Jeśli jednak wydaje nam się, że z naszym powietrzem jest źle, wystarczy spojrzeć na Chiny i przekonać się, że może być znacznie gorzej. W ostatnich kilkunastu godzinach, w mediach społecznościowych prawdziwą furorę robi zdjęcie przedstawiające uczniów jednej ze szkół piszących egzamin na boisku spowitym gęstym smogiem. Zostali do tego zmuszeni, gdyż ważne zaliczenie musiało się odbyć, a ich szkoła została zamknięta z powodu…zanieczyszczenia powietrza. W Państwie Środka wybucha codziennie więcej buntów przeciwko zatruwaniu powietrza, ziemi i wody niż protestów pracowniczych. Smog zagraża życiu pół miliardowej społeczności.

Ale zaraz, przecież od śmierci w obłokach pyłów zawieszonych i benzopirenów może uratować nas patriotyczny rząd Prawa i Sprawiedliwości. Chyba ekipa Jarosława Kaczyńskiego nie pozwoli nam tak po prostu zdechnąć z błotnistą flegmą w płucach?  Obserwując poczynania ministerstwa środowiska, dowodzonego przez Jana Szyszkę można dojść do wniosku, że rząd ma w planie ograniczenie liczby przyszłych beneficjentów swoich programów socjalnych. Resort przeforsował bowiem właśnie ustawę dającą zielone światło na wycinkę drzew na posesjach prywatnych. W imię wolności gospodarowania własnością. Ekolodzy są zdania, że jest to krok samobójczy. Drzewa pełnią bowiem funkcję naturalnych filtrów powietrza. Poprzez liście i szpilki drzewa wychwytują cząsteczki pyłów oraz sadzy, a także szereg szkodliwych substancji gazowe zanieczyszczające. Minister wychodzi jednak z założenia, że „człowiek nie jest wrogiem przyrody, a jej sojusznikiem”. A zatem każde działanie człowieka o nazwisku Szyszko jest wyrazem troski o jego gatunek i otoczenie. Istnieje jednak obawa, że nim szef resortu środowiska zda sobie sprawę z błędów w swoich założeniach, może być już za późno.

Część obywateli naprawdę boi się rządów „dobrej zmiany”. Ludzie podkręcają w sobie poczucie lęku, karmiąc się wizjami kolejnego stanu wojennego, czołgów rozjeżdżających demonstracje KODu, szwadronów Macierewicza grasujących po ulicach, wojny z Rosją, budżetowej katastrofy, exodusu inwestorów czy hiperinflacji. Prawdopodobnie żadne z tych apokaliptycznych proroctw nie doczeka urealnienia, gdyż wcześniej wykończy nas facet o aparycji słynnego „Palacza” z ” Z Archiwum X”. Największe zagrożenie czai się na Placu Trzech Krzyży w Warszawie, gdzie rezyduje minister Jan Feliks Szyszko.

 

Exit mobile version