W demokratycznych państwach opierających się na prawach człowieka jest oczywiste, że ludzie, którzy dopuszczają się zbrodniczych czynów lub na masową skalę je ukrywają, nie zasługują na szacunek ani autorytet. Niestety w Polsce ta zasada nie działa, a przynajmniej nie dotyczy ona Jana Pawła II. Chociaż dzisiaj już wiadomo, że polski papież ukrywał pedofilów, wciąż stawia mu się pomniki, czyni się go patronem szkół, placów czy instytucji państwowych.

Tylko w ciągu ostatnich kilku dni w polskich mediach ukazały się kolejne materiały o dwóch przypadkach księży, których polski papież chronił i wspierał, wiedząc, że są bezwzględnymi przestępcami.

Kardynał Joao Braz de Aviz z Brazylii, prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego ogłosił, że Watykan już od lat 40. posiadał dokumenty dotyczące nadużyć seksualnych założyciela zgromadzenia Legionistów Chrystusa, księdza Marciala Maciela Degollado. Degollado był okrutnym pedofilem, którego ofiarami padło kilkadziesiąt dzieci. Papież wiedział o jego zbrodniach, a mimo to chronił go, przyjaźnił się z nim. Nazywał go nawet wzorem dla młodzieży.

Inny przykład to kardynał Hans Hermann Groër, który krytykował moralność seksualną współczesnych mu Austriaków, a jego ofiarami były setki dzieci, które krzywdził od lat 50. do lat 90. Co znamienne, jego kariera przyśpieszyła właśnie za czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Watykan rządzony przez Karola Wojtyłę nie tylko nie wszczął postępowania w sprawie kardynała, ale wręcz go promował. Na dodatek w reakcji na krytyczne głosy o austriackim pedofilu polski papież odpowiadał, że są to „brutalne ataki na honor” kardynała, a po jego śmierci pisał, że Groër służył „z wielką miłością Chrystusowi i jego Kościołowi”.

To tylko dwa z wielu przykładów zbrodniarzy ukrywanych i wspieranych przez Jana Pawła II. Również wielu bohaterów mapy kościelnej pedofilii w Polsce dotyczy osób, którzy dokonywali przestępstw i byli chronieni przez Kościół za pontyfikatu Jana Pawła II. Nie ulega więc wątpliwości, że papież był złym, niemoralnym człowiekiem, który nie zasługuje na miano autorytetu. Każdy jego pomnik i każda ulica jego imienia kompromituje nas jako społeczeństwo. Przestańmy się oszukiwać. Niech prawda nas wyzwoli i ośmieli do porzucenia ojca nieświętego.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…