Jarosław Gowin po stu dniach kierowania Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego opowiada o dalszych planach. Pobożne życzenia przeplatają się z opowieściami rodem z mitologii wolnorynkowej.

Minster nauki Jarosław Gowin, fot. flickr/Piotr Drabik
Minster nauki Jarosław Gowin, fot. flickr/Piotr Drabik

W przedstawionym w piątek podsumowaniu prac ministerstwa przez wszystkie przypadki odmieniane było słowo „innowacyjność”. Przyznając, że fundusze na innowacyjne projekty były do tej pory w Polsce wydatkowane fatalnie, Gowin zapewniał, że teraz wszystko się zmieni. Jego resort ma opracować „mapy potencjału naukowego” Polski. O potencjale i wartości badań naukowych zadecyduje, jakżeby inaczej, wolny rynek. Spełnianiu jego życzeń posłużą pieniądze publiczne – największe fundusze na naukę minister chce kierować tam, gdzie z badań najbardziej skorzysta biznes. Inne obszary działalności naukowej będą nadal musiały radzić sobie same.

Na tym nie koniec wspierania przedsiębiorców. Jarosław Gowin zapowiedział projekt ustawy o wspieraniu innowacji, w którym m.in. firmy dostaną możliwość odliczania od podatków kosztów działań z obszaru badań i rozwoju, zniesione zostanie opodatkowanie własności intelektualnej, a twórcy start-upów będą mogli liczyć na to, że państwo zwyczajnie odda im pieniądze, które zainwestowali w tworzenie firmy (niezależnie od efektów jej działania). Kolejne ulgi dla biznesu, przekonywał minister, sprawią, że pracodawcy zrozumieją znaczenie badań naukowych i zaczną je masowo wspierać.

Zapytany o to, gdzie w tym modelu odnajdą się nauki humanistyczne, minister pospieszył z wyjaśnieniem, że i tu wolny rynek zdziała cuda. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ma przygotowywać bowiem programy z zakresu „innowacyjności społecznej”. Też pod kątem życzeń przedsiębiorców. Minister wierzy również, że humanistyka zbankrutować nie może, bo jest potrzebna do wzmacniania tożsamości narodowej. Aby zatem zdobyć fundusze na swoje badania, humanista będzie musiał albo udowodnić przydatność swoich dociekań dla doraźnych pomysłów biznesu, albo wykazać się ideologiczną „niezłomnością”.

Nie mogło też zabraknąć krytyki poprzedniego rządu. Minister wskazywał, że mimo zapowiedzi Ewy Kopacz rząd PO nigdy nie zdecydował się wydawać na naukę więcej niż 1 proc. PKB. To znacznie mniej, niż średnio w krajach UE, na których Polska podobno się wzoruje. Gowin wykręcił się jednak od odpowiedzi na pytanie, ile i kiedy da Prawo i Sprawiedliwość. Stwierdził, że wszystko zależy od wskaźników wzrostu gospodarczego, które muszą osiągnąć poziom 4-5 proc. rocznie. To z kolei ma dopiero zagwarantować wdrożenie „planu Morawieckiego”.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…