Site icon Portal informacyjny STRAJK

Jasność

fot. Zuzanna Kochel (strajk.eu)

To, co najbardziej powinno się cenić w polityce, to jasny i przedstawiony bez niedomówień obraz jej sceny i uczestników spektaklu. W tym sensie świetną robotę zrobił Instytut Pamięci Narodowej na wezwanie Macierewicza, publikując tzw. zbiór zastrzeżony. Przypomnę, że jest to zbiór nazwisk oficerów służb specjalnych PRL, z których część naturalnie kontynuowała swą służbę po 1989 roku. Ich nazwiska, nazwiska operacyjne i inne dane są jedną z najściślej strzeżonych tajemnic Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu czy raczej powinny być, ponieważ kilku nieodpowiedzialnych ludzi uczyniło te dane jak najbardziej jawnymi dla każdego, niezależnie od miejsca na kuli ziemskiej, w którym się znajduje, byle miał komputer i dostęp do sieci. Publikacja tych danych to nie tylko ujawnienie obcym służbom całkiem niedawnych operacji przeprowadzonych przez służby specjalne PRL np. na Bliskim Wschodzie, zwerbowanych współpracowników i agentów, którzy, niezależnie od tego, której Polski służby ich zwerbowały, wciąż i bez przedawnienia podlegają zarzutowi o zdradę, zazwyczaj w tych rejonach świata karaną śmiercią. Zresztą nie tylko na Bliskim Wschodzie; wszędzie, gdzie pracowali funkcjonariusze polskich służb specjalnych.

To również ujawnienie danych tych agentów, którzy ze służby dla PRL płynnie przeszli na służbę III RP i niektórzy z nich mogą być czynni do tej pory.

Otóż zdradzenie przez państwo polskie swoich tajnych agentów dowodzi kilku rzeczy. Po pierwsze pozbawia złudzeń każdego, kto myślał, że można będzie pójść na służbę nowym panom i dzięki temu uratować choć resztki swojego, nie wiem czego, dobrego imienia, majątku, osiągnięć? Bo do tej pory wydawało się, że nowa Polska proponuje coś w rodzaju targu: owszem byłeś do 1989 roku świnią, ale jeżeli potem służyłeś nam, to byłeś świnią tylko do połowy, a dalej człowiekiem. Nic podobnego. PiS właśnie uznał, że każdy, kto otarł się o PRL, jest podczłowiekiem albo zgoła w ogóle człowiekiem nie jest.

Po drugie, jeżeli tak, to można zatem z nim zrobić wszystko: nie dotrzymać zawartej z nim umowy, można go zdradzić, sprzedać, oszukać i wydać na śmierć. To nic złego, skoro to nie człowiek. Jeśli ktoś szuka korzeni rodzącego się faszyzmu w naszym kraju, to tu je ma jak na dłoni.

Po trzecie ci naiwni, którzy próbują dyskutować z obecną władzą, wierząc głęboko w siłę swoich argumentów i milcząco zakładając gotowość ich przyjęcia przez stronę przeciwną już wiedzą: to się nie sprawdza. Tu żadnej dyskusji nie ma i być nie może. Po tamtej stronie jest tępa siła i takież przekonanie o swojej wyższości. Jest też dążenie do unicestwienia, teraz okazuje się, że również fizycznego, każdego, kto według nich skażony jest PRL-em. Wszystko jedno czym: pracą, służbą, nauką… Niedługo okaże się, że wystarczy data urodzin.

Po czwarte wreszcie, ideologizacja umysłów tych fanatyków jest tak głęboka, że gotowi są zniszczyć wszystko w imię realizacji swoich celów. Sam Macierewicz przyznał, że owszem, publikacja wspomnianego zbioru może zagrozić bezpieczeństwu państwa, ale chodzi o walkę z „fikcyjną elitą ludzi w służbach specjalnych, bankowości i mediach”. Małpa z brzytwą to przy takim myśleniu, to nad wyraz przewidywalne i spokojne stworzonko.

Exit mobile version