Politycy w krajach pretendujących do miana demokratycznych, starają się zachować pozory służebnej postawy wobec swoich wyborców. Ci, którzy sprawują funkcje ogólnokrajowe (premier, prezydent, ministrowie) niekiedy nawet specjalnie to podkreślają, że są i pracują dla społeczeństwa. Oczywiście, ludzie mniej więcej przytomni, czyli niewielka garstka, rozumieją, że to gra równie nieuczciwa, jak nic nie znacząca. Taki teatrzyk. Ale wciąż działa.
Radek Sikorski piastował w Polsce stanowiska odpowiedzialne. Był ministrem obrony, spraw zagranicznych, wicepremierem, marszałkiem Sejmu czyli trzecią osobą w państwie. Jakie jest, takie jest, ale jednak zamieszkiwanym przez niemal 40 milionów ludzi. Decyzje, podejmowane na każdym z tych stanowisk, mogły mieć znaczenie dla nich wszystkich. Potem jeszcze dodał sobie znaczenia, gdy składał podpis pod gwarancjami porozumienia miedzy legalnie wybranym prezydentem Ukrainy a protestującymi na Majdanie obywatelami ukraińskimi. Następnego dnia jego gwarancje można było wrzucić do kosza. Dzisiaj reprezentuje swoich mocodawców jako europarlamentarzysta.
Jednak z przyczyn dla nikogo niezrozumiałych, Sikorski do dziś uchodzi za polityka poważnego, z którego zdaniem warto i należy się liczyć. Uważa tak nie tylko polski mainstream, którego brak umiejętności samodzielnego myślenia dyskwalifikuje go jako wiarygodne źródło ocen, ale też opinia międzynarodowa. Dlatego dzisiejsze słowa Sikorskiego, że „Zachód ma prawo dać Ukrainie głowice nuklearne, by mogła chronić swoją niezależność” odbiły się echem daleko szerszym niż autor tych bzdur na to zasługuje.
O słabości intelektualnej polskich polityków świadczą ich reakcje na wypowiedź Sikorskiego. „Niezręczne”, „zagalopowanie się”, „przejęzyczenie”, „figura retoryczna” – tego typu teksty dowodzą, że nie mają kwalifikacji, ani dostatecznej wyobraźni, by sprawować inne funkcje niż towarzyszenie kurom, by zechciały się wyszczać.
Nie wykluczam, że Radek Sikorski jest człowiekiem inteligentnym, rozumiejącym znaczenie swoich wypowiedzi. Powinien zatem się orientować, że tym jednym zdaniem podniósł ryzyko wybuchu konfliktu nuklearnego w Europie i na świecie do poziomu niebezpiecznie prawdopodobnego. Milcząco zakłada zatem, że w imię tylko jemu znanych celów warto zaryzykować istnienie milionów ludzkich istnień.
Ten świat zdecydowanie nie jest idealny, ale ktoś niegłupio wymyślił, że broń masowej zagłady nie powinna dostawać się w ręce krajów, w których elity uważają, że nie obowiązuje ich odpowiedzialność za istnienie milionów ludzi. Radek Sikorski właśnie udowodnił słuszność tych zabezpieczeń.
Miejsce, w którym ludzie pokroju Radka Sikorskiego powinni przebywać winno być, po pierwsze, odosobnione, po drugie, starannie pilnowane.