Site icon Portal informacyjny STRAJK

Jednak wyświetlą „Kler” w Ostrołęce? Otarło się o RPO

fot. flickr.com

Informatorzy „Wprost” podają, że prezydent miasta został „zganiony” przez polityków z centrali PiS i film Wojciecha Smarzowskiego jednak zostanie wyświetlony w kinie „Jantar” – jedynym kinie w Ostrołęce. Do gry po drodze włączył się Adam Bodnar, który sprawę cenzury podjął z urzędu.

Kiedy lokalna prasa po raz pierwszy poinformowała o tym, że repertuar „Jantaru” nie przewiduje antykościelnej produkcji, Janusz Kotowski, prezydent miasta, twierdził, iż nie miał na to żadnego wpływu. Ale dziennikarze mu nie uwierzyli. Kotowski jest z wykształcenia teologiem, niegdyś pracował jako katecheta. Od 12 lat należy do Prawa i Sprawiedliwości. To jemu podlega bezpośrednio Ostrołęckie Centrum Kultury, którego częścią jest kino.

OCK również początkowo winą obarczało dystrybutora. Instytucja ogłosiła, że „nie wyświetli filmu z powodu wymagań dystrybutora, który chciał zablokować tym tytułem kino przez blisko trzy tygodnie”. Okazało się, że to nieprawda, kino musiało przeprosić za podanie fałszywej informacji.

Do prezydenta miasta napisał również Rzecznik Praw Obywatelskich. W dniu premiery na stronie RPO pojawił się komunikat o podjęciu z urzędu interwencji w sprawie miasta „jednego kina i jednego światopoglądu”. Bodnar poprosił Janusza Kotowskiego o wyjaśnienia. Powołał się na Konstytucję. Napisał m.in.: „Władze miasta publicznie formułowały krytyczne wypowiedzi dotyczące wskazanego filmu jeszcze przed jego premierą. Opisana sytuacja może budzić wątpliwości z punktu widzenia zagwarantowanej w art. 73 Konstytucji RP wolności twórczości artystycznej i prawa do dostępu do dóbr kultury. (…) wolność artystyczna ściśle wiąże się ze swobodą wypowiedzi, która jest chroniona na mocy art. 54 Konstytucji RP. Należy zwrócić uwagę, że wolność wypowiedzi i twórczości artystycznej obejmuje również dzieła poruszające tematy trudne i kontrowersyjne. Tak rozumiana wolność artystyczna jest jednym z podstawowych gwarantów demokratycznego państwa prawa”.

„Wprost” twierdzi, że po nagłośnieniu całej sprawy władze partii rządzącej przestraszyły się oskarżeń o cenzurę i dyskretnie kazały prezydentowi wycofać się z zakazu.

Exit mobile version