Minister Anna Zalewska przekazała do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych projekt rozporządzenia, na mocy którego zmienią się minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli. To dawno obiecany i niewątpliwie potrzebny dokument – tyle, że nauczyciele domagali się znacznie wyższych podwyżek, a i MEN sprawiał wrażenie, że takie przyzna.

Rozporządzenie reguluje kwestię drugiej transzy podwyżek dla nauczycieli. Pierwszą przyznano w kwietniu 2018 r., trzecia przypadnie na styczeń 2020 r. Po wszystkich trzech wynagrodzenie zasadnicze dla nauczycieli ma być o 15 proc. wyższe – zdaniem nauczycielskich związków zawodowych to i tak żenująco niewiele. Nauczyciele, którzy w ogromnej większości (96 proc.) posiadają wykształcenie wyższe magisterskie ze specjalnym przygotowaniem pedagogicznym, pozostają wśród najgorzej opłacanych zawodów, gdzie bezwzględnie wymaga się uniwersyteckiego dyplomu.

Jakie zapisy znalazły się w rozporządzeniu? Po podwyżce nauczyciel stażysta, dopiero rozpoczynający pracę w szkole, zarobi 2538 zł brutto. Bardziej doświadczeni nauczyciele kontraktowi dostaną 2611 zł brutto, mianowani – 2965 zł brutto, zaś ci z najdłuższym stażem pracy i największymi osiągnięciami, dyplomowani – 3483 zł brutto. Oprócz wynagrodzenia zasadniczego na nauczycielską pensję składają się dodatki za wykonywanie konkretnych zadań i funkcji w szkole (np. wychowawcy, opiekuna stażu, nauczyciela konsultanta), dodatek motywacyjny, za zastępstwa i nadgodziny czy stażowy. Ministerstwo, chwaląc się podwyżkami, lubi podkreślać ten ostatni aspekt, pisząc, że „nauczyciele mają kilkanaście dodatków”. Rzecz jednak w tym, że jedna osoba może równocześnie spełniać warunki uprawniające do uzyskania tylko niektórych, część dodatków ponadto ma typowo jednorazowy charakter (np. odprawa emerytalno-rentowa). Ponadto wysokość tych dodatkowych wypłat zależy od decyzji samorządów. A ich możliwości finansowe czy też chęci docenienia pedagogów są skrajnie różne.

Związek Nauczycielstwa Polskiego konsekwentnie domaga się, by płace nauczycieli – wszystkich – wzrosły o 1000 zł. Niedawno powtórzył ten postulat, gdy nauczyciele oddolnie, bez zachęt ze strony żadnej organizacji, przystąpili do protestu polegającego na pójściu na zwolnienia lekarskie. ZNP przypomina również, że chociaż Ministerstwo Edukacji Narodowej chwali się podwyżkami, to jednak konsekwentnie „zapomina” przyznać, iż sfinansowano je w znacznej mierze ze środków, które i tak szły na oświatę. Anna Zalewska obcięła dodatek mieszkaniowy dla nauczycieli pracujących na wsi i w najmniejszych miastach, zmieniła zasady korzystania z urlopu dla poratowania zdrowia. Wreszcie wydłużyła do piętnastu lat ścieżkę awansu zawodowego (ze stażysty na kontraktowego, potem na nauczyciela mianowanego i dyplomowanego), czyli zmusiła nauczycieli, by dłużej czekali na wyższe pensje. Efekty już widać – młodzi ludzie niechętnie rozpoczynają karierę w tym zawodzie, a ci, którzy jednak to zrobili, może za wyjątkiem największych pasjonatów, poważnie rozważają przekwalifikowanie się.

Na posiedzenie prezydium Związku, zaplanowane na 7 stycznia 2019 r., został zaproszony premier Mateusz Morawiecki, dzień później związkowcy w centrum „Dialog” chcą usiąść do rozmów z minister Anną Zalewską. Dwa dni później zdecydują, co dalej z protestami w oświacie. – Do tej pory nasze protestacyjne plany były wszystkim znane. Teraz nie podajemy  szczegółowych informacji z uwagi na niektóre działania ministerstwa i kuratorów – czytamy na oficjalnej stronie ZNP.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Przez ostatnie kilkanaście lat od ostatnich podwyżek dla belfrów jakoś związki przeważnie siedziały cicho. Dziś nauczyciel dyplomowany dostanie circa 450 zł wiecej. Krok w dobrym kierunku i zamiast krzyczeć ,,mało, my chcemy więcej”, należy powoli naciskać na utrzymanie tego trendu w kolejnych latach niechaj będą to niewielkie nawet (choć 8-10% ponad poziom inflacji) w trzy lata pozwolą odzyskać poziom proporcji zarobków sprzed 12 lat. Nie od razu Kraków zbudowano.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…