Site icon Portal informacyjny STRAJK

Języczek u Vargi

Krzysztof Varga, specjalista od kultury osobistej w „Gazecie Wyborczej”, postanowił się rozprawić z faszyzmem. W poniedziałkowym numerze „Dużego Formatu” wziął na celownik Obóz Narodowo-Radykalny, którego członkowie pod koniec kwietnia zorganizowali nieliczną, ale budzącą wyjątkowo podłe skojarzenia defiladę w samym centrum Warszawy. Varga przypomniał sobie z tej okazji książkę Jana Józefa Lipskiego „Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego”, opisującą współrzędne ideologiczne i praktyczną działalność przedwojennego ONR. I tak właśnie na bazie myśli słynnego socjalisty Varga podjął się egzegezy dzisiejszych polskich faszystów.

Trzeba uczciwie przyznać, że wywód Vargi zawiera kilka celnych spostrzeżeń. Autor przypomina, że przed wojną ONR dążył do realizacji projektu budowy wyznaniowego państwa monoetnicznego, na czele którego miał stać silny przywódca. Słusznie wskazuje również na kluczową rolę flirtu prawicowego ekstremizmu z kościołem, który w totalitarnej Polsce miał dawać ideologiczny background i legitymizację rządów jedynej legalnej katofaszystowskiej partii. Podobnie jest i teraz, kiedy chłopcy w brunatnozielonych mundurkach maszerują żołnierskim krokiem, rycząc o zabijaniu wrogów narodu i katolicyzmu.

Jaki jest więc problem z tekstem Krzysztofa Vargi? Taki jak z każdą krytyką faszyzmu z pozycji liberalnych. Autorzy takich wynurzeń, w tym również Varga, nie mogą oprzeć się imperatywnej potrzebie przywalenia przy okazji w komunizm, zaakcentowania rzekomych marksistowskich inspiracji w rozwoju brunatnej przemocy okresu międzywojnia. Oczywiście, Varga trzyma jako taki poziom i nie robi z siebie pośmiewiska jak swego czasu Leszek Balcerowicz, dla którego dowodem na obecność pierwiastka faszystowskiego w komunizmie i komunistycznego w faszyzmie – była ingerencja państwa w gospodarkę, jednak w swoim felietonie przywołuje postać Bolesława Piaseckiego – niedoszłego polskiego quislinga i głównego ideologa ONR w latach 30., który po przepędzeniu nazistów wpadł się w dość dziwny flirt z władzą ludową, funkcjonując jako jej narodowe odnóże w ramach organizacji PAX. Według Vargi jest to dowód na to, że od faszyzmu do komunizmu droga niedaleka. Mało tego, dziennikarz „GW” uważa również, że „patriotyzm tej wspaniałej młodzieży (ONR – przyp.red.) na tym się opierał, że brali za wzór wychowania i Hitlerjugend, i Komsomoł”.

Varga odtwarza tym samym popularną wśród drobnomieszczańskiej żurnalistyki bajeczkę o dwóch ekstremach, które tak naprawdę więcej łączyło niż dzieliło. Tolerowanie Piaseckiego to z pewnością poważny i uzasadniony zarzut wobec władz PRL, a jego obecność w życiu politycznym ówczesnej Polski jest faktem kompromitującym. Trzeba jednak mieć na uwadze, że lider PAX nie związał się z komunistami z powodu oddania idei sprawiedliwości społecznej, reformy rolnej czy wywłaszczenia kapitalistów. To bardziej przykład człowieka z autorytarnym zaburzeniem osobowości, który odnajduje ukojenie w każdego typu zamordyzmie. Piaseckiemu w PRL najbardziej się podobały wynaturzenia ideologii komunistycznej: represywny i hierarchiczny charakter władzy, prostacka propaganda oraz, w późniejszym okresie, antysemickie odurzenie. Podobnie też współcześni wielbiciele Stalina, których nazwisk nawet szkoda wymieniać, przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich we Francji otwarcie kibicowali Marine Le Pen, a kilka tygodni wcześniej bili brawo Ramzanowi Kadyrowowi, kiedy ten zaczął zamykać homoseksualistów w obozach koncentracyjnych. Nienawiść do liberalizmu w przypadku takich ludzi nie jest skorelowana z potrzebą zmiany świata na bardziej sprawiedliwy, lecz u jej podstaw leży sadystyczna przyjemność z ograniczania wolności, znęcania się nad ludźmi i upajania się gołą przemocą, bez znaczenia przez kogo zadawaną.

Exit mobile version