Niespodziewana deklaracja nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych o zakończeniu aktywnego poparcia swego kraju dla „działań ofensywnych” koalicji dowodzonej przez saudyjską tyranię, która sześć lat temu napadła na Jemen i do dziś go katuje bombardowaniami, nie oznacza końca wojny. Arabia Saudyjska ma zamiar ją kontynuować, choć Amerykanie otworzyli furtkę do rozwiązania dyplomatycznego.

Biden zaczął od wycofania z imperialnej listy „organizacji terrorystycznych” Jemeńczyków broniących kraju, zwanych hutystami, od nazwiska swego zabitego bohatera. To poprzedni prezydent Trump w styczniu, na odchodne, kazał ich wpisać na listę, razem z Kubą zresztą, terroryzującą świat swymi lekarzami. Biden pozostawił Kubańczyków na liście, ale Jemeńczyków postanowił z niej wykreślić, by umożliwić jakieś negocjacje. Na razie nic ich nie zapowiada.

Amerykanie uważają, że jeśli celem przyszłej wojny ma być Iran, lepiej zakończyć konflikt w Jemenie: łatwiej walczyć na jednym froncie niż dwóch. Ale zakończenie poparcia „dla działań ofensywnych” Arabii oznacza tyle, że Amerykanie przestaną regularnie dostarczać zdjęcia satelitarne Jemenu do tworzenia list celów bombardowań, pomoc logistyczną i zawieszą sprzedaż broni. Lecz Arabia i jej główny sojusznik w tej wojnie Zjednoczone Emiraty Arabskie mają pełne magazyny, a ich bombardowania tak często trafiają w cywilów, że zdjęcia musiały odgrywać w tym niewielką rolę.

Poza tym, po kilku latach wojny Jemeńczycy zaczęli się odgryzać, udało im się np. częściowo zniszczyć ważne saudyjskie instalacje naftowe, więc Saudowie wszystkie swoje działania wojenne zaczęli nazywać „defensywnymi”. Ich zdaniem, teraz to oni są ofiarą, a USA z pewnością nie zechce odmówić pomocy rodzinie królewskiej, jeśli wyrazi takie życzenie. „Wojna się nie skończy, nikt nie chce jej końca, to wszystko propaganda. Jak to ma się skończyć, kiedy tu strzelanie na froncie nie przestaje nawet na jedną noc?” – mówiła dziennikarzom 38-letnia mieszkanka Hudejdy, jemeńskiego portu atakowanego przez saudyjską koalicję.

Wojna najbogatszego arabskiego państwa przeciw najuboższemu przesunęła Jemen na czoło listy narodów najbardziej dotkniętych klęską humanitarną na świecie. Mimo to, jemeńscy górale nie chcą się poddać.

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…