Wczoraj w Wielkiej Brytanii, w Królewskim Sądzie Sprawiedliwości (Royal Courts of Justice) doszło pewnego przełomu w sprawie Juliana Assange’a, oraz częściowego choćby zwycięstwa sprawiedliwości i wolności prasy nad amerykańskim imperializmem. Otóż Julian Assange wywalczył prawo do tzw. pełnej apelacji w sprawie jego ewentualnej ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Powstał w ten sposób cień szansy na to, iż nie zostanie on przekazany USA, choć oczywiście nie oznacza to, że jego dola w Zjednoczonym Królestwie godna jest pozazdroszczenia.
Przyjrzyjmy się absurdowi, który doprowadził do wczorajszej okoliczności. Sąd Najwyższy w Londynie orzekł, że Assange, któremu postawiono 17 zarzutów szpiegostwa i jeden zarzut nadużycia w związku z publikacją przez WikiLeaks tajnych dokumentów USA prawie 15 lat temu, może odwołać się do kolejnej instancji. Sprawa USA przeciwko Assange’owi dotyczy niektórych z najsłynniejszych wycieków tajnych dokumentów WikiLeaks, w tym operacji w Iraku i Afganistanie oraz zbioru tajnych depesz dyplomatycznych z 2010 roku. Rząd USA twierdzi, że działania Assange’a zagrażały życiu i zdrowiu niewinnych ludzi i oskarżył go o nagabywanie, podżeganie do przestępstw, kradzież i masowe ujawnienie tajnych dokumentów. Strona amerykańska argumentuje, iż pierwsza poprawka do tamtejszej konstytucji nie chroni publikacji, takich jak WikiLeaks, które nielegalnie pozyskują informacje z zakresu bezpieczeństwa narodowego.
Przypomnijmy również, że Assange spędził ostatnie pięć lat w brytyjskim więzieniu o zaostrzonym rygorze po tym, jak przez siedem lat chronił się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie. W 2022 roku ówczesna minister spraw wewnętrznych Priti Patel podpisała nakaz ekstradycji, ale Assange odwołał się do Sądu Najwyższego w lutym 2024 roku. W marcu dwóch sędziów odrzuciło większość jego argumentów, ale pozwoliło mu skierować sprawę do Sądu Apelacyjnego, zastrzegając jednak, że gotowi są uniemożliwić takie odwołanie, jeśli Waszyngton zechce w wiarygodny i przekonywający sposób zapewnić, że jego życie nie będzie zagrożone (kara śmierci), a jego prawo do stosowania wolności słowa będzie przestrzegane i uwzględnione.
Decyzja brytyjskich sądów o przyznaniu Assange’owi pełnej apelacji wynika oczywiście nie z chęci realizacji jakichkolwiek pryncypiów typu sprawiedliwość czy wolność słowa, ale z rażącego lekceważenia przez USA brytyjskiego systemu sprawiedliwości. Nie miejmy złudzeń!
Początkowo brytyjskie sądy były nader skłonne zgodzić się na ekstradycję pod warunkiem, że państwo amerykańskie zagwarantuje uczciwy proces uwzględniający też pierwszą poprawkę i eliminację groźby kary śmierci. Jednak zamiast nawiązać poważny dialog, Stany Zjednoczone wysłały lekceważący list zawierający mgliste zapewnienia o tym, iż Assange’owi kara śmierci nie grozi. Ten poziom braku elementarnego profesjonalizmu i arogancja zwyczajnie uraziły władze brytyjskie – to jest faktyczny powód nieoczekiwanej zmiany stanowiska po stronie brytyjskiej.
Zawsze jednak jest to jakiś krok do przodu, który warto odnotować!