Site icon Portal informacyjny STRAJK

Już po zamachu. Puczyści nie obalili Erdogana

twitter.com

Na kilka godzin  grupie tureckich wojskowych udało się przejąć władzę w kraju. Doszło do walk w Ankarze i Stambule. Są ranni i zabici. W stolicy miała miejsce eksplozja na terenie parlamentu. Rząd odzyskał kontrolę, kiedy na zawołanie prezydenta Erdoğana na ulice wyszli jego zwolennicy, a posłuszne mu oddziały rozpoczęły operacje odzyskiwania zajętych budynków. Nad ranem puczyści złożyli broń.

Pucz rozpoczął się wczoraj ok. 22:00, kiedy zbuntowani wojskowi poinformowali o przejęciu części budynków administracji państwowej i mediów. Pod ich kontrolą znalazł się także sztab generalny tureckiej armii. Trwały walki w kilku rejonach Stambułu i Ankary. Nad miastami krążyły helikoptery z których padały strzały w kierunku ziemi.  Z chaosu informacyjnego wyłaniał się obraz buntu części generalicji, z wskazaniem na dowódców wojsk powietrznych i lądowych. Puczyści zablokowali na kilka godzin główny port lotniczy w Stambule, a także mosty na Cieśninie Bosfor. Doszło do oblężenia budynków parlamentu i pałacu prezydenckiego. Walki trwały też w obrębie kompleksów wojskowych, siedzib służb specjalnych, a także na słynnym placu Taksim w Stambule.

Na poziomie medialnym rozpoczęła się dyskusja, kto jest odpowiedzialny za zainicjowanie przewrotu i jaka siła polityczna stoi za „Radą Pokoju”, która ogłosiła, że celem jej działań jest obrona demokratycznego porządku i państwa prawa. W wypowiedzi prezydenta Erdoğana oraz premiera Binaliego Yildirima wynikało, że przewrotu chce dokonać jedynie niewielka część armii. Jako głównego inspiratora wskazywano wpływowego myśliciela, etyka i przywódcę ruchu społecznego  Fethullaha Gülena, który od 15 lat przebywa w Stanach Zjednoczonych.  Duchowny jest jednym z największych wrogów Erdoğana, odkąd w 2013 roku prezydent oskarżył go o przygotowywanie spisku. Według prezydenta filozof od lat tworzy w Turcji zakonspirowaną siatkę zwolenników. Wskazywanie na zagrożenie z ich strony już nie raz posłużyło Erdoğanowi za uzasadnienie dla ograniczania wolności słowa i formułowania oskarżeń o obrazę czy nawet zdradę państwa.

Erdoğan przebywając jeszcze na pokładzie samolotu wygłosił apel do swoich zwolenników aby wychodzili na ulice i stawiali opór puczystom. W reakcji na głównych placach Ankary i Stambułu pojawiły się grupy wyborców prezydenta, a także oddziały specjalne, które rozpoczęły akcje obijania kolejnych przestrzeni i budynków zajętych przez wojsko. Opanowano m.in. lotnisko Ataturka, siedzibę państwowej telewizji TRT, redakcję gazety Hurriyet, a także obiekty administracji i militarne. Najdłużej, bo do godz. 6:00 walki toczyły się w rejonie mostów na Bosforze oraz bazy śmigłowców. Ostatecznie żołnierze broniący tych pozycji złożyli jednak broń. Samolot z Erdoğanem wylądował w Stambule nieco wcześniej, ok. godz. 3:00.

Prezydent wydał triumfalne oświadczenie do narodu. – Będziemy coraz silniejsi. Ten dzień nie wpłynie negatywnie na wzrost Turcji, ukończymy dzieło, którego się podjęliśmy. Bóg jest wielki, jest miłościwy! – krzyczał Erdoğan, który zapowiedział również bezwzględne rozliczenie puczystów. – Zdrada, jakiej się dopuściliście, to już za dużo. Wróćcie do kraju, jeśli macie odwagę – mówi do grupy puczystów Erdogan, kierując te słowa do Fethullaha Gülena. – Nasz naród odebrał czołgi moim przeciwnikom. Tak długo, jak żyjemy, będziemy gotowi ginąć za nasz kraj. Będziemy stać twardo, nie pójdziemy na żadne ustępstwa – zapowiedział Erdogan.

Łatwość, z jaką siły rządowe spacyfikowały puczystów unaocznia, że obecnemu obozowi udało się znacznie osłabić pozycję armii, która w przeszłości dokonała kilku udanych przewrotów (w 1960 i 1980 r.) . Od 10 lat Erdoğan systematycznie redukował jej prawne i operacyjne możliwości wpływania na sytuacje polityczną w kraju. Dekadę temu w wyniku tzw. afery Ergenekon ponad trzystu oficerów sił zbrojnych zostało skazanych na wieloletnie więzienie, w tym również karę dożywotniego pozbawienia wolności za udział w tworzeniu tajnej organizacji, której celem miało być obalenia rządów AKP. Był to poważny cios dla armii i demonstracja siły ze strony rządu. Niewiele zmienił fakt, że w kwietniu 2016 r. Najwyższy Sąd Apelacyjny nakazał zwolnić z więzień 275 osób, w tym 16 skazanych na dożywocie, podnosząc, że zaprezentowane przed sądem dowody nie potwierdzały istnienia potężnej siatki spiskowców. Jeszcze wcześniej, już w 2014 r., sąd apelacyjny zdecydował o wypuszczeniu z więzienia głównego oskarżonego gen. Ilkera Basbuga. Cała sprawa podkopała jednak pozycję armii i zniechęciła ją do angażowania się w politykę przeciwko Erdoğanowi. Tym bardziej, że prezydent i jego działania (w tym wojna z Kurdami na wschodzie kraju) cieszą się autentycznym poparciem znacznej części tureckiego społeczeństwa.

Pojawiają się również hipotezy, że być może Erdoğan dokonał symulacji puczu, aby następnie wrócić do kraju w glorii zwycięzcy i uzyskać aprobatę społeczną dla kolejnych represji wymierzonych w media i opozycję oraz dla dalszych ograniczeń praw i wolności obywatelskich.

Generał Umit Dunar pełniący obowiązki szefa armii powiedział, że wśród zabitych jest 41 policjantów i 47 cywilów.  Nie żyje także 104 puczystów. Ponad 1500 osób zostało zatrzymanych. Władze zapowiedziały przeprowadzenie czystek w szeregach wojska. Życie w Turcji powoli wraca do normy, otwarte są niektóre sklepy, działa też lotnisko w Stambule.

Amerykański Sekretarz Stanu John Kerry, przewodniczący Rady Unii Europejskiej Donald Tusk, a także kilku innych przywódców poinformowali o pełnym poparciu dla demokratycznych władz Turcji. Nadzieję, że gwarantem stabilności okaże się konstytucyjny porządek wyraził również szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.

 

 

Exit mobile version