Sugeruje to najnowszy „Nasz Dziennik”. Projekt reformy ordynacji wyborczej ma wkrótce trafić do Sejmu. PiS chce odejść od systemu proporcjonalnego na rzecz mieszanego w wyborach do parlamentu.
Partia rządząca nie ustaliła jeszcze dokładnie modelu, który miałby zostać wprowadzony – mówi się o dwóch koncepcjach. Pierwsza to wybory na wzór niemiecki, czyli połowa posłów wybierana z list krajowych i druga połowa z okręgów jednomandatowych. Druga koncepcja (i ta zdaje się bardziej prawdopodobna) zakłada, że w niektórych okręgach głosować będzie można na dotychczasowych zasadach, a w pozostałej części w systemie JOW-ów. Trwają ponoć symulacje różnych wariantów nowej ordynacji. Możemy być pewni, że Jarosław Kaczyński zadba o to, aby zmiany gwarantowały trwałość władzy PiS najdłużej, jak to tylko możliwe.
Podczas najbliższych wyborów parlamentarnych w 2019 roku PiS wprowadzić chce również przezroczyste urny oraz kamery w lokalach wyborczych.
Kilka dni temu gotowość na zmiany w konstytucji wyraził Paweł Kukiz. Na konferencji prasowej swojego klubu wyraził przekonanie, że potrzebne nam jest przerzucenie się na system prezydencki bądź półprezydencki. Chciał także zmiany zapisów o referendach, zaś jego preferencje co do ordynacji wyborczej są od dawna znane – lider Kukiz’15 preferuje ordynację większościową z jednomandatowymi okręgami wyborczymi.
„Grzebanie” w ordynacji krytycy PiS wieszczyli już w momencie, gdy wiadomo było, że partia Jarosława Kaczyńskiego wygrała wybory po sześciu pechowych politycznie latach. Obecne plany wskazują na to, że nie bez racji.