Informacja, którą opublikował „Super Ekspres” spotkała się ze zdecydowaną ripostą środowiska skłotu „Syrena”, na którym, według dziennikarzy tabloidu miał mieszkać i „szkolić się” podejrzany o morderstwo. Skłotersi stanowczo dementują plotkę i nie pozostawiają suchej nitki na tabloidzie, który nazywają „szmatławcem”.
Tekst sugerujący, że P. był jednym z mieszkańców kamienicy przy ulicy Wilczej 30, w której mieści się „Syrena” ukazał się na łamach „SE” 5 marca. „Kajetan P. postanowił wyzbyć się wszelkich skrupułów i słabości. Dużo ćwiczył, głodował po kilka dni, nocował w lesie. Na jakiś czas zamieszkał w jednym z warszawskich skłotów” – piszą autorzy publikacji, powołując się na rzekome zeznania podejrzanego. W tekście cytowany jest również jeden z mieszkańców skłotu, który „nie przypomina sobie takiej osoby”.
W odpowiedzi na artykuł, środowisko skłotu wydało długie i dość chaotyczne oświadczenie, w którym twierdzi, że tekst „nędzną manipulacją”.
„Super Express wydrukował artykuł, z którego jednoznacznie wynika, że morderca mieszkał i szkolił się w kamienicy przy Wilczej 30- okupowanej przez dzikie lokatorki siedzibie naszego kolektywu. W artykule zamieszczono zdjęcie naszego domu, informację, że prowadzimy «spartańskie życie bez wody i prądu» oraz fikcyjną rozmowę «z jednym z lokatorów», który mówi, że nic nie pamięta. Oczywiście, jak to w tym szmatławcu treść artykułu nie zawiera grama prawdy” – czytamy w sprostowaniu, którego autorzy zwracają również uwagę, że w redakcji tabloidu „zasady etyki dziennikarskiej ma się w głębokim poważaniu, a nieoficjalne motto brzmi «prawda, to to co się dobrze sprzeda»”.
Do sprawy artykułu w rozmowie ze Strajk.eu odniosła się jedna z mieszkanek skłotu. – Jest to oczywiste kłamstwo, nikt taki nigdy z nami nie mieszkał. To byłoby niemożliwe przeoczyć taką osobę, gdyż jesteśmy grupą polityczną, miejscem strajku mieszkaniowego, nie budynkiem zamieszkiwanym przez anonimowe nieznające się osoby – twierdzi skłoterka, która dodaje również, że nikt z jej środowiska nigdy nie rozmawiał z „Super Ekspresem” ani innym medium o sprawie Kajetana P. – Dbamy o własne bezpieczeństwo i nikt przypadkowy nie ma zgody na stały pobyt na „Syrenie” – dodaje członkini kolektywu.
Osoby związane z Syreną dodają również, że są przekonane, że plotka z brukowca nie wpłynie negatywnie na ich relacje z sąsiadami. – Nie jesteśmy wyizolowaną grupą, mamy dobre więzi z mieszkańcami pobliskich kamienic, znamy się nie tylko z widzenia – mówią.