Na tydzień przed wyborami najbardziej wpływowy polski polityk chwyta się najbardziej cynicznych metod. Właśnie powrócił do straszenia muzułmanami i przekonuje, że jeżeli PiS nie wygra eurowyborów, Unia Europejska spuści na Polskę plagę islamistów.
Wystarczyło że upłynął jeden dzień od ogłoszenia przez “Newsweek” i Radio Zet wyników sondażu wyborczego, zgodnie z którymi Prawo i Sprawiedliwość uplasowało się za Koalicją Europejską, by prezes partii rządzącej sięgnął po najbardziej żenujące hasła propagandowe.
Na piątkowej konwencji w Łodzi Jarosław Kaczyński oprócz zachwalania 500+ na każde dziecko, wyprawki w wysokości 300 zł dla uczniów, “trzynastki” dla emerytów i podniesienia płacy minimalnej, zapowiedział też wzmożenie “walki z pedofilią”, uciekając jednak demagogicznie od problemu gwałtów na dzieciach dokonywanych przez księży, a ukrywanych przez biskupów. To motyw rozwijany przez PiS już od tygodnia. Prezes jednak zupełnie “odleciał” wracając do tematu polityki relokacji uchodźców, którą jego zdaniem Unia Europejska chce narzucić Polsce. Za swój główny straszak obrał społeczności muzułmańskie.
– Czy chcecie państwo, żeby w Polsce były strefy, gdzie rządzi szariat? – pytał retorycznie, na co aktyw partyjny, licznie zgromadzony na konwencji w łódzkim hotelu Andel’s, odpowiedział okrzykiem: “Nie!”
– No właśnie! – podchwycił Kaczyński i zapewnił, że jedynym sposobem, by uniknąć w Polsce powstania dzielnic rządzących się prawem koranicznym, jest zwycięstwo PiS w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego.
– Co się dzieje na zachód od naszych granic, to państwo wiecie. Nie chcę tego opowiadać, bo znów będą mówili, że mam jakieś uprzedzenia. A ja mówię po prostu o faktach. Faktach, którym się nie da zaprzeczyć – mówił dalej najbardziej wpływowy polityk w kraju.
Wszyscy wiedzieli co ma myśli: popularny w Polsce stereotyp Europy Zachodniej opanowanej przez islam. Trudno bowiem domniemywać, że Jarosławowi Kaczyńskiemu chodziło o wzbierającą falę neonazistowskiego ekstremizmu w Niemczech i skrajnych nacjonalizmów na całym kontynencie. Nie zająknął się o tym, że europejskie media są coraz mniej skłonne do rozpuszczania alarmistycznych pogłosek o skandalicznych wyczynach imigrantów, od kiedy redaktor naczelny “Bildu” oficjalnie przeprosił za to, że doniesienia o molestowaniu kobiet przez przybyszów z Bliskiego Wschodu na ulicach Kolonii w sylwestra 2017 r., które powtarzał cały świat, były fake newsem. Prezes nie wspomniał, że Unia zrezygnowała z obowiązkowego ratowania uchodźców tonących podczas morskich przepraw u południowych brzegów Europy. Kaczyński zdecydowanie wolał powrócić do retoryki stosowanej już przez siebie, kiedy twierdził, że w Szwecji są obszary, gdzie rządzi wyłącznie szariat.
Na łódzkiej konwencji wystąpił też premier Mateusz Morawiecki, który obiecywał, że dzięki jego polityce gospodarczej Łódź stanie się “nową Ziemią Obiecaną”. Musiało mu wylecieć z pamięci, że miasto ze słynnej powieści Władysława Reymonta było rajem dla garstki cynicznych wyzyskiwaczy i piekłem dla mas robotniczych – co raczej nie współbrzmi z socjalnymi hasłami PiS.
Morawiecki skorzystał również z okazji, by postraszyć Niemcami, którzy w czasie okupacji eksterminowali łódzką inteligencję, założyli w mieście obóz koncentracyjny i rabowali polskie mianie.
Wybory do europarlamentu odbędą się w Polsce w niedzielę 26 maja.