W filmie Mroczny Rycerz w reżyserii Chrisa Nolana Dent i Gordon chcą aresztować Laua, księgowego, który ukrył pieniądze gothamskich mafii. Sprawa się jednak wikła, gdyż ten ucieka do Hong-Kongu, gdzie jest bezpieczny, bo – jak sam tłumaczy – “Chińczycy nie deportują jednego ze swoich”. Prokurator i policjant mają więc związane ręce. I tu do akcji wkracza Batman, obiecując ściągnąć Laua. Przy pomocy zaufanego Foxa udającego się do Chin pod pozorem rozmów biznesowych z Lauem porywa go i dostarcza porucznikowi.
Może wydać się osobliwym to, że esej na temat globalizacji rozpoczynam od sceny z filmu akcji. Tymczasem może ona doskonale zilustrować to, o czym zamierzam mówić.
Żyjemy w świecie postępującej globalizacji – jest to fakt, któremu nie da się już zaprzeczyć. Globalizacja ta nie jest jednak globalizacją polityczną, tzn. tworzącą międzynarodowe struktury koordynujące i zarządzające pewnymi ogólnoświatowymi działaniami i problemami (a jeśli już jakieś tworzy, są one zbyt słabe i zależnie od woli wiodących mocarstw). Współczesny kosmopolityzm nie dąży nawet do budowania takich agencji zdolnych skutecznie rozwiązywać światowych problemów – jego głównym (jeśli nie jedynym) zadaniem jest umożliwienie swobodnej cyrkulacji kapitału.
Dla dużej części społeczeństwa istnieje nierozerwalny związek między kapitalizmem a demokracją. Można by nawet powiedzieć, że są one w sobie nawzajem immanentnie wpisane, jakby jedno gwarantowało drugie. Jednak, jeśli się lepiej temu przyjrzeć, zauważymy, iż jest to nieprawda.
Ciężko dzisiaj znaleźć na mapie państwo, które nie byłoby w jakikolwiek sposób włączone w globalny system kapitalistyczny. Nawet Korea Północna, ta szara plama na mapie, kraj, zdawałoby się, całkowicie odizolowany od reszty świata, stanowi w ograniczonym zakresie element światowego kapitalizmu poprzez kontakty gospodarcze z Chinami kontynentalnymi, Rosją, a nawet i Polską (przynajmniej na oficjalnym poziomie). Slavoj Žižek, słoweński filozof i socjolog, zauważa, że również tzw. państwa upadłe, gdzie rząd nie ma faktycznej władzy, a ta jest podzielona między kilku lokalnych satrapów, są bardzo aktywnie włączone w globalny kapitał. To właśnie uświadamia nam wspomniana na początku scena z Mrocznego Rycerza – gdzie oficjalne czynniki państwowe ponoszą porażkę, gdzie kontakty między władzami krajów nie dają rezultatów (Dent, Gordon), tam skuteczny okazuje się system wolnorynkowy (Wayne i Fox). Jak ujmuje to Joker: “Batman nie zna jurysdykcji”. Sprawczość organów państwowych ma swoje granice – kapitalizm ich nie zna.
Do tego pojawiła się nowa, bizarna forma gospodarki wolnorynkowej, która swój szczyt osiąga chyba w Chińskiej Republice Ludowej. Określa się ją czasem mianem kapitalizmu azjatyckiego (na którym to kontynencie się rozwinęła), a więc połączenie autorytarnych, totalitarnych rządów przy zachowaniu zasad drapieżnego kapitalizmu. Co więcej, jest ona niezwykle skuteczna. Przykład: Chiny kontynentalne mogą poszczycić się najwyższym PKB realnym oraz najwyższą dynamiką PKB, przez co są dziś jednym z ważniejszych wojowników na arenie światowego wolnego rynku – mimo że rządzi nimi partia mieniąca się mianem “komunistycznej”.
Żyjemy więc w świecie, w którym podział na kapitalistyczne demokracje liberalne i autorytarne reżimy z gospodarką centralnie planowaną odchodzi do lamusa, nie dlatego że noc totalitaryzmu dobiegła końca, ale dlatego iż reżimy te uświadomiły sobie, że włączenie się w globalny system kapitalistyczny (lub niemal całkowita izolacja, jak w przypadku Korei Północnej) jest warunkiem sine qua non ich dalszego trwania. Oznacza to równocześnie, iż mariaż kapitalizmu z demokracją, oczywisty dla tzw. Pierwszego Świata, przestaje być koniecznością. Patrząc na ChRL, można nawet odnieść wrażenie, iż demokracja jest kulą u nogi wolnego rynku. Tym bardziej, że jesteśmy w stanie sobie wyobrazić nawet i koniec świata – jednak nie widzimy, co mogłoby zastąpić kapitalizm.
Nie sądzę, by drogą do ocalenia demokracji było wyłącznie obalenie kapitalizmu. Nie sądzę również, że walka z drapieżnym kapitalizmem jest równoważna z walką z globalizacją. Nie możemy poprzestać na pierwszych lepszych rozwiązaniach. Musimy szukać nowej globalizacji stabilizującej światowy porządek.
Demokracja czy demokratura
Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…