Dla Niemców pojęcie „partyzantka” jest niezrozumiałe. Zadaniem żołnierza jest wykonywać rozkazy i za dowódcą iść po zwycięstwo albo na śmierć. Niesubordynacja karana jest sądem wojskowym. Ten może zdecydować o dalszym losie podsądnego. Pacyfiści brzydzą się konfliktami zbrojnymi, militaryści zgłębiają ich przebieg i strategie. Ale dla jednych i drugich są to oczywiste reguły gry.

Kult Żołnierzy Wyklętych n­ie byłby możliwy w Niemczech czy Norwegii. U nas trwają poszukiwania „Niezłomnych”, skazanych na śmierć przez podnoszące się po wojnie państwo. Są odnajdywani i chowani z pompą jak mężowie stanu. Prezydent na uroczystościach żałobnych puszcza oko do antykomunistycznych fanatyków: po 1989 to sami wiecie. Nie było nas, była komuna. Jesteśmy my, komunie śmierć. Marszałek Senatu mówi, że teraz nikt już nie ośmieli się zakwestionować wielkich czynów, jakimi wsławili się Żołnierze Wyklęci. To jak średniowieczny karnawał Rabelais’ego, rzeczywistość na opak. Zło jest czczone niczym bohaterstwo, dezerter dostaje medal z państwowym godłem, rzeźnik staje się patronem praworządności w katolickiej świątyni. Kto rozpętał to szaleństwo?

W najbliższy poniedziałek pochowają kolejnych Wyklętych. Tym razem w Łodzi. W archikatedrze, z udziałem biskupa. Mówi się o nich „druga konspiracja”. Bo obiekt konspiracji można sobie wybrać, a potem go zmienić, zabrać sztandar, na który się przysięgało i stwierdzić, że moja racja jest najmojsza. Dla Polaków to piękna, szlachetna postawa. Pamięć zatacza zdumiewające kręgi. Głos IPN, traktowanego przez prawicę jak wyrocznia w każdej innej sprawie, nagle przestał być słyszalny, gdy wskazywał na zbrodnie ludobójstwa dokonane przez Wyklętych. Nikt nie zastanawia się, dlaczego noszą to miano. Niekoniecznie dlatego, że byli tacy cool.

Agnieszka Mrozik w artykule dla lewica.pl słusznie zwraca uwagę na pewne elementy wizerunku pochowanej właśnie „Inki”, który jest utkany z narodowo-katolickich klisz. Zapomina jednak o najważniejszym wzorcu, wokół którego buduje się postać wszystkich kobiet-bohaterek. To Matka Boska. „Inka” jest nieskazitelna, dziewicza, umęczona, z troską spogląda na swój kraj, staje się symbolem dla milionów kobiet. A jej koledzy, którym prała mundury i ze swoją buzią anioła asystowała przy łupieniu gospodarstw, to Mesjasze. Ukrzyżowani męczennicy wielkiej sprawy, porzuceni w lesie. Zmartwychwstają 1 marca. To idealny materiał na hagiograficzną powiastkę, służącą jako kolejne opium dla mas.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bardzo dobrze napisane. Więcej takich tekstów, bo prawdy jest w mediach co raz mniej a coraz więcej łajdackiej propagandy która z katów robi ofiary a z ofiar katów a z ku rwy dziewice.
    Mimo wszystko obawiam się, że brunatnienia 4rp nic już nie zatrzyma i będzie się to musiało skończyć jakimś przesileniem np. III wś, ewentualnie wojną 4 rp (bo nie Polski) z Rosją po rozpadzie sramNATO i UE kiedy nikt jak zwykle nie będzie już chciał nam pomóc a jednocześnie polskie brunatne robactwo będzie co raz bardziej spragnione wojny (nie ważne że samobójczej).

  2. Święte oburzenie i werwa ni zawsze idą w parze z rzetelną wiedzą. Warto odwiedzić Hofbrauhaus w Monachium, który ozdabia kopia obrazu Franza von Defreggera przedstawiająca wymarsz powstańców tyrolskich w 1809 roku, walczących przeciw wojskom francuskim i wspierającym ich Bawarczykom. O Wehrwolfie też chyba nie ma co się rozwodzić. Końcowe przesłanie moralnie nietrafne i delikatnie mówiąc, żenujące, zgoła nie przystoi.

  3. Pitu, pitu czyli Pani Weronika dalej w dobrej formie. Partyzantka dla Niemców jest niezrozumiała bo ta nacja kocha tłumaczenia robiliśmy to bo „oni” – przełożeni nam kazali. Takie uniwersalne usprawiedliwienie na wszystkie zbrodnie. Rosjanie i Niemcy w tamtym okresie pchali się do nas nieproszeni w dodatku z bronią w ręku i każdy kto z nimi walczył zasługuje na pamięć i szacunek. Czytając twory bądź co bądź młodych autorów człowiek może się tylko zastanawiać gdzie zdążyli oni tak nasiąknąć komunistyczną propagandą z tamtego i późniejszego okresu. Takie „zarażenie” z drugiej albo i trzeciej ręki. Ten cytat wart jest oprawienia w ramkę i powieszenia na ścianie:

    „którym prała mundury i ze swoją buzią anioła asystowała przy łupieniu gospodarstw”

    słowa silne sugestywne i tak bardzo z d…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…