Pomimo zapewnień ze strony ONZ sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej wciąż się pogarsza. Czystki etniczne, powszechna przestępczość, wojna, cierpienie i chrześcijański terror religijny to codzienność.
Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej (RAŚ) wybuchł dwa lata temu. Wówczas stronnictwo muzułmańskich rebeliantów, Seleka, przejęło w tym państwie władzę. Rok później buntowników odsunięto od rządów przy pomocy interwencji zewnętrznych wojsk, co dało początek wojnie domowej. Od tego czasu katolickie milicje terroryzują muzułmańską społeczność i ewidentnie zmierzają do jej totalnego wyniszczenia.
Z komunikatu zamieszczonego na stronach Centrum Informacyjnego ONZ sytuacja w Republice Środkowej Afryki się poprawia.
„Widoczny jest postęp polityczny. Zapewniają to między innymi rozmieszczone w ponad 40 lokalizacjach oddziały pokojowe wojsk ONZ. Sytuacja pozostaje trudna, niemniej ogólna sytuacja w kraju się stabilizuje” – czytamy w wiadomości.
Niestety, urzędniczego optymizmu ONZ-owskich aparatczyków nie podziela nawet Specjalny Przedstawiciel Sekretarza Generalnego tej organizacji ds. Republiki Środkowoafrykańskiej, Babacar Geye, który jest również szefem misji Narodów Zjednoczonych w RAŚ. Według jego słów „pracownicy misji wciąż otrzymują informacje o niestających działaniach o charakterze czysto kryminalnym: porwaniach, ściąganiu haraczy, samosądach, bezprawnych zatrzymaniach i więzieniu ludzi, a także o barbarzyńskich praktykach oskarżania ludzi o czary i wszelkich możliwych formach łamania praw człowieka”.
Jednocześnie Amnesty International, międzynarodowa organizacja monitorująca przestrzeganie praw człowieka na całym świecie, doniosła niedawno, iż społeczność muzułmańska jest obiektem nieprzerwanych działań terrorystycznych. W relacjach z RŚA zamieszczonych na stronach AI zapoznać się można ze wstrząsającymi opisami ustawicznych napadów, przymusowych konwersji oraz oskarżeń o czary. AI informuje również, iż w 2014 roku pojawiła się olbrzymia fala muzułmańskich uchodźców w sąsiednich krajach. Teraz niektóre rodziny próbują powrócić do swoich domostw jednak zagrożone są wciąż obecnością katolickich milicji.
Agencja Associated Press przytacza wypowiedź przedstawiciela muzułmańskiej społeczności krwawo represjonowanej przez katolików.
– Nie mieliśmy wyboru. Kazano nam się ochrzcić i wstąpić w szeregi kościoła katolickiego. W innym wypadku mieliśmy zostać zabici – powiedział 23-letni mężczyzna zamieszkały w prefekturze Sangha-Mbaere. Jego tożsamość, jak zapewnia AP, znana jest dziennikarzom i została celowo zatajona, by nie narażać go na niebezpieczeństwo. – Obowiązuje pełny zakaz praktykowania mohamedańskich obrzędów. Włącznie z indywidualnymi modlitwami – daje 23-latek.
Dochodzi także do otwartych aktów terroru. Dziennikarze irańskiej telewizji Press TV donieśli niedawno o dokonanym przez koalicję antymuzułmańską, składającą się głównie z chrześcijańskich terrorystów, ostrzale wioski zamieszkałej przez powracających uchodźców. Chodzi o miejscowość Malegbassa w regonie Zangba. Ostrzału dokonano dwukrotnie na początku br. Zabito czworo ludzi, kolejnych czworo zostało rannych. Chrześcijanie utrzymują, iż nie mają niczego wspólnego z podobnymi działaniami oraz że incydent ten miał charakter rabunkowy, chodzić miało o kradzież krów.
Ostrzałów dokonano także w nadgranicznej wsi Ndoma. Terrorystom nie udało się nikogo zabić, ale praktycznie cała wieś musiała chronić się uciekając przez granicę do tropikalnego lasu w Demokratycznej Republice Konga.
Republiką Środkowoafrykańską, byłą francuską kolonią, rządzi w tej chwili rada ministrów złożona z przedstawicieli różnych grup i społeczności. Gabinet Catherine Samba Panzy jest traktowany jako rząd tymczasowy, wybory parlamentarne, które zdecydują o profilu następnego rządu mają zostać przeprowadzone w październiku tego roku.