Site icon Portal informacyjny STRAJK

Każda sperma jest święta

ksiazek

Nic nie poradzę, hasło przewodnie dzisiejszych Marszów dla Życia i Rodziny – „Każde życie jest bezcenne” z niczym innym nie chce się skojarzyć, niż z piosenką z filmu „Sens życia według Monty Pythona”. To już klasyk w kategorii „okrutne szyderstwa z kościoła katolickiego”. Piosenka jest nota bene o rodzinie. I bezmyślności. Oto ojciec licznej, gorliwie katolickiej rodziny wraca do domu, w którym dzieci spotkać można dosłownie wszędzie – zwisają całymi gronami z maminej spódnicy, wylewają się z każdego kąta. Wokół ojca zbiera się 50-osobowa gromada. Rodzice zaś dochodzą do wniosku, że nie są w stanie ich wszystkich wykarmić. „Bardzo mi przykro moi drodzy, część z was musimy oddać na eksperymenty medyczne”. Po czym cały chórek nuci zgodnie „każda sperma jest święta”.

Dziś rząd PiS wespół z Episkopatem odpiera zarzut niewydolności finansowej rodzin wielodzietnych – mamy przecież 500 plus! I dlatego właśnie teraz nie ma już argumentów za tym, by dzieci hurtowo nie rodzić! Aborcję karać więzieniem, in vitro przekląć, antykoncepcji nie przepisywać, EllaOne wycofać, eutanazję zrównać z nazizmem.

Międzynarodowy Dzień Rodziny i jego radosna, sympatyczna oprawa to jedynie przykrywka dla kościelnej propagandy i promocji jedynie słusznej wizji świata według montypajtonowskiego hasła przewodniego. Na marszach, które dziś przeszły ulicami polskich miast, skrzętnie zbierano podpisy pod „pełną ochroną życia człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci”. Prezes Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny mówił o „radosnym manifestowaniu wartości”. Brzmi fantastycznie, szkoda, że tak naprawdę wcale nie chodzi tam o majowy, niedzielny spacer z dzieciakami, ani żeby „przypominać władzy i społeczeństwu, aby rodzina była bardziej doceniana”, jak deklarował prezes Paweł Kwaśniak. Rodzina – w takim kształcie, w jakim chce ją widzieć PiS – została już doceniona zastrzykiem gotówki. Rozumiem jednak, że polska rodzina nie spocznie, dopóki nie narzuci swoich reguł wszystkim, których uważa za rodziny wykoślawione, niepełnowartościowe, popsute (naturalnie przez genderyzm, zepsucie i lewicowców – wrogów podstawowej komórki społecznej).

Andrzej i Agata Dudowie złożyli z okazji dzisiejszego dnia życzenia polskim rodzinom. „To w rodzinach uczymy się życia. Uczymy się odpowiedzialności za innych. Szacunku do ludzi starszych. Przyjmujemy wartości, bliskie naszym ojcom i matkom. I przekazujemy je dalej. Uczymy się cierpliwości. Ale przede wszystkim uczymy się szczególnego rodzaju miłości” – przekonywał prezydent. Czy jeżeli pozwolę sobie stwierdzić, że po pierwsze, nie z każdej rodziny ma się szczęście wynieść owe wartości, a po drugie – nie oznacza to konieczności nachalnego narzucania konserwatywno-katolickiego obrazu świata wszystkim wokół – to zostanę uznana za wroga rodziny? Zapewne tak. Każdy, kto „odstaje”, klasyfikowany jest jako wróg. Ja natomiast uważam, że w sytuacjach kryzysowych, gdy człowiekowi zwyczajnie już brak sił – powierzenie niedołężnego rodzica personelowi domu opieki również jest wyrazem miłości. Jest nim decyzja o eutanazji osoby cierpiącej. Jest nim aborcja, która zapobiegnie krótkiemu życiu w cierpieniu i powolnemu odchodzeniu w mękach. Bo to nie jest tak, że „każde życie jest bezcenne”. Każde ma swoją cenę, nierzadko bardzo wysoką. Pan płaci, pani płaci, rodzice płacą, społeczeństwo płaci. Nie da się zadekretować ustawą rodzinnego szczęścia, wolnego od trosk, chorób, konfliktów. Kochajcie swoje rodziny, jeśli są Wam drogie. Cieszcie się nimi i przekazujcie te wartości, które uznacie za stosowne – ale od niuansów wokół mojej macicy bardzo proszę się odseparować. Nie maszerować w jej imieniu.

Exit mobile version