Długo szukałam w głowie metafory, którą można określić ostatnie filmowe dokonanie Patryka Vegi. Najbliżej jest mu jednak do kogoś, kto wylewa kanistry benzyny jeden za drugim, gdy płonie las. Albo kogoś, kto dolewa wiadrami wodę do tonącego Titanica. I piszę to ja, weteranka maratonów spędzonych w poczekalniach szpitalnych oddziałów ratunkowych.

Dziś rozpoczął się strajk głodowy lekarzy rezydentów. Los lekarza rezydenta nie jest godny pozazdroszczenia. Rezydent to młodzik po studiach, który na 4-6 lat podpisuje umowę ze szpitalem w ramach specjalizacji. Myk jest w tym, że podpisuje wprawdzie ze szpitalem, ale płaci mu Ministerstwo Zdrowia. Wynagrodzenie rezydenta w Polsce to średnio 20 zł brutto za godzinę. Specjalisty – 35, kierownika oddziału – 50. Zarobki rezydentów nie drgnęły od 8 lat. Polska na służbę zdrowia przeznacza, mimo szczytnych i pięknych deklaracji – mniej niż Rumunia. 8 procent polskich lekarzy pracuje za granicą na stałe lub czasowo, 37 przygotowuje się do emigracji. Dokładnie 29 lipca, 23 sierpnia i 4 września zmarli w polskich szpitalach lekarze podczas pełnienia niekończących się dyżurów. Zmarli z przemęczenia pracą. A powszechnie i tak obowiązuje bon mot o tym, że „lepszy lekarz zmęczony niż żaden”. Minister Radziwiłł twierdzi, że „nie wie, o co do końca chodzi rezydentom, ale głodówka jest niedopuszczalna”.

A tymczasem można pójść sobie do kina i obejrzeć opowieść o pijanych ratownikach, okradających zmarłego. O lekarzach, którzy „siekają” aborcję za aborcją – głównie dzieci z zespołem Downa – w trzecim trymestrze, w 23. tygodniu ciąży. Zapytacie, jak to działa. A tak, że dziecko rodzi się jako wcześniak, po czym jest wynoszone, zamykane i pozostawione na śmierć. Vega sugeruje, że takie działania są nagminną praktyką, podobnie jak libacje w karetce, fałszerstwa, sążniste łapówy na każdym kroku. Spirala domaciczna, jak słusznie zauważa red. Piotr Nowacki w swojej recenzji „Krew na rękach” opublikowanej w portalu Gram  – nazwana jest środkiem wczesnoporonnym. Vega obraża więc w swoim filmie nie tylko grupy zawodowe lekarzy i ratowników, ale też przez zaprezentowanie tak ogromnego poziomu ignorancji obraża też najwyraźniej swoich konsultantów. Prócz tego obraża też homoseksualistów i transseksualistów. To, że czyni kreaturami wymyślonych przez siebie bohaterów, nie oburza mnie w najmniejszym stopniu. Ale w atmosferze zaszczucia mniejszości, w obliczu rozpoczęcia się dziś strajku młodych lekarzy, dopiero co zakończonego strajku ratowników i trzech dramatycznych śmierci z przemęczenia w ciągu zaledwie kilku tygodni – pokazywanie światu takiego filmu jest bezczelnością i służalczym gestem wobec ministra Radziwiłła – wcielenia buty i zaściankowego konserwatywmu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Nie, Ziomku te studia są cięższe i praca dużo cięższa niż takiego tam inżyniera, matematyka, fizyka czy murarza. Wieksza odpowiedzialność i większy stres.. Poza tym konował nie może się wykazać co potrafi, bo jak mu sie cos nie uda nie żyjesz. I na tym własnie ten stres polega.

    1. Jak inżynier się pomyli, też nie żyjesz. Czasem w większym towarzystwie – patrz hala MTK w Katowicach. Ale to było dawno, i ludziska zapomnieli. Przemęczony lekarz zabije naraz co najwyżej jednego pacjenta, przemęczony pilot albo maszynista może zabić kilkaset. Tak że z tą odpowiedzialnością i stresem nie przesadzaj.

  2. Pani Weroniko!
    A w oświacie – to coś drgnęło? A pracują tam ludzie o nie mniejszym poziomie wykształcenia jak dr n. med. Dostają po dwie średnie krajowe – grzecznie spytam?
    To że pracownicy tzw. opieki medycznej są w naszym kraju (i nie tylko) uprzywilejowani pod względem dochodów, nie oznacza, że taki system nie jest patologiczny. Uczeń w zawodzie lekarza otrzymujący 20 zł/h… Czy takim dochodem może poszczycić się praktykant (również z ,,margaryną” w kieszeni) na budowie? Ile przed nim specjalizacji, egzaminów, zdobywania uprawnień zanim zostanie samodzielnie na takiej budowie kierownikiem?
    Wracając do rezydentów..
    Te szczawie nie są lekarzami! Zaledwie felczerami – a i to bez praktycznego doświadczenia!
    W zawodzie opartym w wielkim stopniu o osobiste doświadczenie (trafne diagnozy) lata przepracowane (i to w praktyce szpitalnej) naprawdę się liczą. I tam zdobywa się UMIEJĘTNOŚCI lekarskie. Studia są zaledwie podstawą do dalszej nauki.

    1. „pracownicy tzw. opieki medycznej są w naszym kraju (i nie tylko) uprzywilejowani pod względem dochodów” Skorpion o jakim kraju piszesz? Bo ja ponad 10 lat jestem „pracownikiem tzw. opieki medycznej w naszym kraju” i zarabiam dużo mniej niż np. brukarz.

  3. Znaczy się Weronka pisała, pisała, pisała a wystarczyło parafrazować słowa KODomitów o sądach — „W służbie zdrowia zajebiście jest, najlepiej żeby było jak było a nawet jak jest do dupy to niech tak zostanie bo fajnie jest, Vega pokazuje patologie której nie ma a nawet jak jest to nie wolno jej pokazywać bo pan doktor może się obrazić i zwiać z kraju, młodzi lekarze tuż po studiach na wykształcenie których złożyło się całe społeczeństwo w kwocie ok. miliona złotych chcą wiać albo od razu dostać dwie średnie krajowe czyli prawie 9 koła brutto, amen”
    Choćby nawet Vega przerysował, to po pierwsze jest to fabuła a nie dokument a po drugie łażąc po różnych przybytkach służby zdrowia mam wiele razy ochotę zrobić to co wczoraj świr w Las Vegas.
    Jeszcze o żądaniach młodych konowałów — chłystek chce 9 koła li tylko z tego powodu iż skończył „ciężkie studia”, wszak to samo mogą powiedzieć ludzie po polibudach czy wydziałach ścisłych na uniwerkach, inżynierowie, matematycy czy fizycy też mają dostać 9 koła? Niech konował zarabia pięć razy tyle ale niech najpierw się wykaże CO POTRAFI!!!!! Ale nie, oni od lat domagają się pensji za fakt BYCIA!!!!!!!

    1. Pomiędzy „jest zajebiście” a „zaorać” jest bardzo duża przestrzeń do dyskusji.

    2. mp nie ziomku te studia są cięższe i praca dużo cięższa niż takiego tam inżyniera, matematyka, fizyka czy murarza. Wieksza odpowiedzialność i większy stres.. Poza tym konował nie może się wykazać co potrafi, bo jak mu sie cos nie uda nie żyjesz. I na tym własnie ten stres polega.

  4. A czego się było spodziewać? Przecież Vega to od lat konserwatywny dupek z sieczką w bani. Produkuje albo miałkie konsumpcyjne klocki, albo pożal się boże „polityczne” filmy rodem z faktu i suprexpreSSu. Drobny Janusz biznesu rozrywkowego, który jedynych kumpli ma w policji, co miał zrobić, poważne dzieło filmowe?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…