Site icon Portal informacyjny STRAJK

Kazik upadł na samo dno. Wspiera rasistowskiego mordercę i mamrocze, że podatki to kradzież

Kilka dekad intensywnego życia estradowego pozostawiło nieodwracalne zmiany w umyśle Kazimierza Staszewskiego, niegdyś antysystemowego buntownika, dziś gasnącego starca, kompromitującego się na łamach prasy coraz smutniejszymi wynurzeniami. Ostatni wywiad dla WP.pl potwierdził, że dla Kazika już nie ma ratunku.

Kazik wciąż jest dość popularnym muzykiem, a jego opinie mogą mieć wpływ na kształtowanie postaw, szczególnie w okresie wyborczym. Niedawno przez chwilę dla liberalnej opinii publicznej był nawet kimś w rodzaju bohatera dnia.

A Kazimierz Staszewski zadeklarował, że nie miałby problemu z oddaniem głosu na Krzysztofa Bosaka, kandydata ekstremistycznej prawicy. „Ostatnio ktoś się mnie zapytał: a na Bosaka też? Odpowiedziałem: na bosaka też”- powiedział w wywiadzie, deklarując, że gdyby w drugiej turze wyborów spotkali się: kandydat Konfederacji i Andrzej Duda, zagłosowałby na tego pierwszego.

Muzyk, który już na początku bieżącej dekady zaczął skłaniać się ku egzotycznym teoriom ekonomicznym głoszonym przez Janusza Korwin-Mikkego, teraz za zło wcielone uważa program Rodzina 500 plus. Kazik jest przekonany, że transfer ten jest finansowany z pieniędzy zrabowanych zwykłym obywatelom.

„Swego czasu jechałem taksówką w Gdańsku. Taksówkarz zaczął narzekać, że liczba różnych opłat, podatków i koncesji zużywa trzy tygodnie jego pracy. Dopiero w ostatnim tygodniu miesiąca zarabia na siebie. Zapytałem: a bierze pan 500+ na trójkę dzieci? No, tak. No widzi pan i tak to właśnie działa. Skądś muszą brać, żeby potem rozdać” – powiedział Staszewski.

Co więcej, artysta uważa, że w Polsce ma miejsce „socjalne podejście państwa do obywateli i beztroskie rozdawnictwo”, co jego zdaniem doprowadziło do niemocy państwa podczas pandemii. „Bo rozdano trzynaste emerytury, 500+ i w budżecie nie zostało wiele, aby zareagować w odpowiedni sposób na pandemię, która się pojawiła. Stąd mała ilość testów”  – twierdzi Kazik.

O degrengoladzie umysłowej muzyka świadczy też swobodnie operowanie zdartymi kliszami sprzed 30 lat w stylu Margaret Thatcher. „Państwo nie powinno być opiekuńcze, bo państwo nie ma żadnych własnych pieniędzy. Jeśli jakieś pieniądze ma i je rozdaje, to znaczy, że je wcześniej komuś zabrało. O ile się cieszę, że mój syn dostaje 500+, o tyle ubolewam, że komuś te pieniądze wcześniej ukradziono” – uważa Kazimierz Staszewski.

Kazik objawił się też jako obrońca rasistowskiego mordercy Janusza Walusia, przebywającego w więzieniu w RPA za zabójstwo czarnoskórego polityka Chrisa Haniego. Muzyk twierdzi, że co prawda nie popiera apartheidu, jednak uważa, że po jego upadku w Południowej Afryce zapanował socjalizm.

– RPA jest rajem na ziemi, gdzie jest wszystko oprócz ropy naftowej. Wszystkie bogactwa mają na miejscu. Ale rozdymane programy socjalne, bardzo wysokie podatki i ogromny wzrost przestępczości powodują, że z roku na rok ten kraj podupada i socjalizm po raz kolejny pokazuje tam swój ”triumf” – powiedział.

Zabójstwo Haniego porównał do nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera w czasach przedwojennych. Jego zdaniem śmierć polityka uchroniła RPA przed komunizmem. Artysta uważa też, że najwyższy czas, by Waluś wyszedł na wolność.

– Myślę, że Janusz Waluś już swoje odcierpiał, bo siedzi już chyba 28 rok w więzieniu. Najwyraźniej zagięli parol na niego. Była żona Chrisa Haniego postawiła sobie za punkt honoru, żeby sczezł do końca życia w więzieniu – powiedział

O tym, że Kazik nie ma pojęcia o tym, co działo się w RPA trzydzieści lat temu świadczy następująca wypowiedź:

„Chris Hani był politykiem bardzo radykalnym, który otwarcie nawoływał do holokaustu na białych. Stanowił zagrożenie dla pokojowej transformacji od apartheidu do demokracji. Co tu dużo ukrywać, jego śmierć zmniejszała niebezpieczeństwo białych. Ale była też na rękę Nelsonowi Mandeli, który był wielkim politykiem i mimo że 27 lat spędził w więzieniu, doskonale wiedział, skąd wziął się dobrobyt i bogactwo jego kraju. To Mandela we wspaniały sposób spacyfikował nastroje poza zastrzeleniu Haniego, bo było już na granicy wojny domowej”

W rzeczywistości Mandela był celem numer jeden na liście do odstrzału. Cyngiel apartheidu Janusz Waluś działał na zlecenie lidera Partii Konserwatywnej Clive’a Derby-Lewisa, który liczył, że zabójstwo Haniego (i Mandeli), doprowadzi do zamieszek, które będą stanowić pretekst do wyprowadzenia wojska na ulicę i stłumienia demokratycznego ruchu. Wbrew temu, co próbuje nam teraz wmówić polska skrajna prawica, a w ślad za niż Kazik Staszewski, motywem zbrodni polskiego zabójcy nie było powstrzymanie pochodu komunizmu, gdyż taki nie był żadną realną perspektywą w RPA początku lat 90. Waluś strzelał, bo chciał powrotu czasów, gdy biały znów mógł pomiatać czarnym.

Exit mobile version