Na trybunach krzyczą, że nie chcą uchodźców w Polsce. Nie przeszkadza im to jednak zarabiać na ich szmuglu. Kibole Wisły i Cracovii przewozili imigrantów wynajętymi busami vanami. Szlak wiódł z Bałkanów, przez Polskę do Niemiec.
Straż Graniczna wpadła na trop kibolskiej szajki w sierpniu. W Szklarskiej Porębie zatrzymano wówczas busa z 31 obywatelami państw Bliskiego Wschodu. Kierowca wyskoczył z auta i zbiegł. Nie udało się go zatrzymać. Jego pasażerami byli migranci z Syrii, Jemenu i Afganistanu.
– Wszczęliśmy postępowanie o zobowiązaniu uchodźców do powrotu, ale ponieważ pochodzą z krajów objętych wojną, nie wolno nam ich odesłać do tych państw. Zastosowano środek alternatywny – mieli zgłaszać się do placówki Straży Granicznej. Ponieważ dwa dni później znów nielegalnie próbowali przekroczyć granicę niemiecką, tym razem pieszo, wystąpiliśmy o umieszczenie ich w ośrodku strzeżonym. Sąd się do tego przychylił, z wyjątkiem kobiety z dwójką dzieci. Po dwóch miesiącach wszyscy zostali zwolnieni z ośrodka – mówi „Gazecie Wyborczej” mjr Irena Skuliniec z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.
– Uchodźców odesłać do kraju nie wolno, bo reguluje to konwencja genewska. Za jej wykonywanie odpowiedzialny jest m.in. Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców. – On nadzoruje aktualizację listy krajów, do których nie wolno odsyłać – wyjaśnia kpt. Katarzyna Walczak ze Śląsko-Małopolskiego Oddziału Straży Granicznej.
Interes kiboli
Śledczym udało się ustalić, że organizatorami nielegalnych transportów byli kibice krakowskich klubów piłkarskich – Wisły i Cracovii. Okazało się, że gangi, które na co dzień tną się maczetami na osiedlach, kiedy pojawiła się okazja do zarobku, zawiązały coś w rodzaju przestępczej spółdzielni. Mężczyźni wypożyczali auta od właścicieli biur podróży i podróżowali nimi do krajów bałkańskich – Serbii i Macedonii, skąd zabierali grupy uchodźców, żądając od nich po 3 tys. euro za przewóz do Niemiec. Policjanci dodają, że kibole prawdopodobnie zajęli się przemytniczą profesją dzięki kontaktom w międzynarodowych organizacjach kartelach, zajmujących się handlem narkotykami.
Polska policja zaczęła podejrzewać, że na południu kraju ma miejsce proceder tranzytu uchodźców, kiedy właściciele wypożyczalni zgłosili kilka przypadków zaginięcia samochodów. Auta zostały potem znalezione w Niemczech. Sprawcy pozbyli się ich, kiedy tamtejsza policja zaczęła organizować obławy na przemytników. – Powiedziano mi, że auto zostało porzucone na trasie wraz z pasażerami. Prawdopodobnie kierowca dowiedział się, że jest łapanka, i uciekł. Samochód był niezniszczony, ale brudny. Sprawdzał go tylko pies policyjny – mówi „Wyborczej” Anna, która prowadzi biuro podróży w stolicy Małopolski.
Stadionowi bandyci w ostatnich miesiącach prowadzili kampanie nienawiści, skierowaną przeciwko ludziom, którzy szukają w Europie schronienia, uciekając z krajów ogarniętych wojną. Na trybunach wywieszali transparenty z hasłami takimi jak „Witajcie w piekle zbłąkane owieczki” czy „Jebać islam”, przedstawiając uchodźców jako zagrożenie dla cywilizacji europejskiej, a samych siebie porównując do Jana III Sobieskiego. Krakowski przykład jednak pokazuje, że kiedy jest okazja by zarobić, „potomkowie husarzy” nad honor i narodową dumę przedkładają prywatny interes ekonomiczny.