Kielce: zniszczyli homofobiczną wystawę. Sąd: winni, bo własność jest święta
PN
Prymat prawa „świętej własności” zadecydował, że cztery osoby, które w 2016 roku zniszczyły homofobiczne banery na kieleckim rynku, według sądu popełniły wykroczenie. Pozew złożył właściciel instalacji – Fundacja „Życie i Rodzina”. Sąd wymierzył pozwanym karę grzywny.
Po 300 złotych muszą zapłacić Kamil P., Agnieszka Sz. i Artur S., którzy podczas „Czarnego Protestu” jesienią 2016 roku zniszczyli sześć banerów przedstawiających kłamstwa na temat homoseksualistów. Karę w wysokości 100 zł musi uiścić czwarty z oskarżonych, anarchistyczny działacz Konrad M. Oprócz tego aktywiści muszą się zrzucić na zwrot kosztów wyrządzonej szkody, który został oszacowany na 440 zł, oraz koszty sądowe.
– Nie mam prawa do wchodzenia z butami w czyjąś własność, bo się z nią nie zgadzam. Żyjemy w XXI wieku, w cywilizowanym kraju, nie można tak się zachowywać – powiedział sędzia Kamil Czyżewski podczas odczytania uzasadnienia wyroku. Co ciekawe, ten sam sędzia w listopadzie 2017 roku nie dostrzegł znamion czynu zabronionego w zachowaniu mężczyzny, który w lipcu br. usunął drastyczne zdjęcia rozerwanych płodów z przykościelnego placu w Kielcach. Czyżewski uznał wówczas, że mimo iż Maksymilian Materna, lokalny przedsiębiorca, zniszczył cudzą własność, to jego postawa zasługuje na pochwałę z uwagi na troskę o dobro społeczne. Dziś na sali rozpraw zatriumfowały jednak inne wartości. – Pan Materna kulturalnie zdjął wystawę, zrobił to w interesie społecznym, aby najmłodsi nie zapoznawali się z jej treścią. Państwa zachowanie było odmienne. Gdybyście zdjęli [banery], położyli je na ziemi, wówczas sąd inaczej musiałby do sprawy podejść – w takich słowach sędzia Czyżewski tłumaczył różnice. – Dziś Kaja Godek (członkini zarządu Fundacji„Życie i Rodzina” – przyp.red.) twierdziła, że nie wie dlaczego ktoś miałby zniszczyć tę wystawę, co w niej złego. Powiedziała też, że była świadoma sprzeciwu jaki instalacja wywołała, ale uznała że każdy na wolność do wygłaszania poglądów. Potępiła za to zamach na święte prawo własności – powiedział dla Strajk.eu Konrad M., który pociął skandaliczną wystawę nożem.Sędzia Czyżewski przychylił się do optyki Kai Godek, choć podczas rozprawy, jak wynika z relacji na stronie lokalnej „Gazety Wyborczej”, zwracał uwagę, że baza merytoryczna treści, które znajdowały się na banerach, czyli twórczość niejakiego Paula Camerona, jest przez środowiska naukowe uznawana za sprzeczną z obowiązującymi standardami. Nad tymi wątpliwościami przeważyła jednak troska o własność. – W ten sposób liberalna demokracja przyczynia się do tego, że głoszenie nienawiści odbywa się w ramach „państwa prawa”. Liberalizm i faszyzm jadą na jednym wózku, a własność to przecież kradzież – zauważa w rozmowie ze Strajkiem Konrad M, który podczas rozprawy wypowiedział również następujące słowa: „To, że czwarty raz jestem tutaj z powodu wlepki, bo duma jakiegoś homofoba została urażona, nie jest normalne”. Jego obrońca, mec. Leszek Sikora zauważył natomiast, że w przypadku wystawy „poglądy, oceny zostały przyozdobione w pozór działalności naukowej. Dużo uczciwiej byłoby tam wypisać: »Nie lubimy pedałów«”.Co przedstawiała wystawa? Instalacja”Homoseksualizm poważnie szkodzi życiu i zdrowiu” została zaprezentowana w 2016 roku w kilku polskich miastach. Z banerów można było się m.in. dowiedzieć, że homoseksualiści „żyją średnio 15-20 lat krócej”, „odpowiadają za 20-40 proc. przypadków molestowania dzieci”, a także, że „około 70-78 proc. homoseksualistów choruje na choroby weneryczne”. Żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdziwe.Wyrok nie jest prawomocny.