W końcu ukraińskiej policji udało się doprowadzić Saakaszwilego do aresztu. Protesty dowodzone przez Gruzina nie przybierały na sile, ale Petro Poroszenko wolał nie czekać na rozwój wypadków.
5 grudnia zwolennikom Saakaszwilego udało się uwolnić go z samochodu SBU i doprowadzić pod Radę Najwyższą, gdzie – oficjalnie poszukiwany przez policję – polityk poprowadził jeszcze dwa wiece protestacyjne. Oba odbywały się pod hasłem odsunięcia od władzy oligarchów i gruntownej wymiany elity władzy. W tym – impeachmentu Petra Poroszenki. Lider Ruchu Nowych Sił gromadził pod Radą Najwyższą po kilka tysięcy osób.
Saakaszwili jest formalnie oskarżony o to, że przyzwolił na to, by jego współpracownicy wzięli pieniądze na organizację protestów od związanego z Wiktorem Janukowyczem oligarchy Siergieja Kurczenki. Wczoraj dołożono mu jeszcze zarzut działania w zorganizowanej grupie usiłującej popełnić przestępstwo. Lider Ruchu Nowych Sił twierdzi, że zarzuty są absurdalne i jego zdanie zdaje się podzielać większość Ukraińców, dobrze rozumiejących polityczny kontekst całej afery. Inna sprawa, że w oczach większej części społeczeństwa Saakaszwili to postać równie nieciekawa co Poroszenko, nie kandydat na nowego ludowego wodza, który w końcu poprawi byt przeciętnych mieszkańców kraju.
Wieczorem 8 grudnia policji udało się w końcu doprowadzić Saakaszwilego do aresztu. Chociaż w Zaułku Askolda, gdzie mieści się areszt SBU, błyskawicznie zgromadziła się grupa jego zwolenników, a tłum był na tyle duży, że zablokował znaczną część ważnej ul. Mazepy, tym razem było za późno na spektakularne oswobodzenie. Gruzinowi udało się tylko przekazać pisemną notatkę, błyskawicznie rozpowszechnioną w mediach społecznościowych przez jego adwokata, w której wzywa, by nie dawać się zastraszyć i jutro zorganizować wielki marsz przeciwko Poroszence, pod hasłem „Za impeachment”. Dodatkowo Saakaszwili ogłosił głodówkę.
O tym, że ukraińskie władze chcą zniechęcić Saakaszwilego do przeszkadzania mu w rządzeniu (i czerpaniu z tego korzyści), ale zdają sobie sprawę z faktu, że o Gruzinie nadal myślą ciepło w Waszyngtonie, więc nie zrobią mu zapewne większej krzywdy, świadczy fakt, że prokuratura po przeprowadzeniu w nocy pierwszego przesłuchania podała, iż nie będzie wnioskować o areszt aż do procesu. Saakaszwili miałby czekać na sąd w areszcie domowym i w systemie kontroli elektronicznej. Trochę mało, jak na kogoś, kto według wcześniejszych oświadczeń prokuratury – a także sugestii samego Poroszenki – miał szykować zamach stanu i działać na zlecenie największych wrogów Kijowa.