Na początku chciałam odmówić napisania tego komentarza. Wychodzi na to, że nie przepuszczę okazji, aby deprecjonować katolickie wartości. Moje sumienie nie czuje się z tym najlepiej, ponieważ obiektywnie – w nauce głoszonej z kościelnych ambon słychać echo ogólnych wartości humanistycznych, a nawet lewicowych, z którymi jak najbardziej się zgadzam. Jednocześnie ludzie je wygłaszający dokonują w nich tylu wypaczeń i gwałcą je tak niemiłosiernie, że patrząc na to wszystko, nie sposób nie zostać katolikożercą. Niestety Portal STRAJK nie przewidział stosownej klauzuli, która ochroniłaby mnie przed tą łatką.
Co więcej, zgodziłby się tu ze mną niejeden katolicki dziennikarz. Bo to właśnie Krzysztof Skowroński, szef Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, znanego z jeżdżenia na pielgrzymki i leżenia krzyżem po godzinach, rozpętał tę burzę, nie żadni fizjoterapeuci. Skowroński już wczoraj wykrzyczał PiS-owi, że projektując „dużą” ustawę medialną, zostawił nas samym sobie, bez stosownych przepisów, pozwalających odmówić publikacji, gdy godzi ona w sumienie redaktora – „czy to z lewej, czy z prawej strony”. Wreszcie ktoś pomyślał o moim dziennikarsko-lewackim sumieniu!
Kto jeszcze domaga się w Polsce klauzuli, będącej na razie przywilejem doktora Chazana i bliskich mu ideowo medyków z Podkarpacia? Wiara atakuje – z lądu i powietrza! Wrażliwe sumienie mają również farmaceuci, którym wydaje się, że zapis o lekarzach ich również jakby troszkę dotyczy. A ponieważ nie ma państwowych aptek, w których mieliby pole do popisu i protestów – na dwoje babka wróżyła. Jedni będą drżeli przed prawami rynku i ubogacą asortyment o pigułki antykoncepcyjne i prezerwatywy, inni wręcz przeciwnie, sprzedawać będą wyłącznie tabletki z krzyżykiem. Natomiast nie wolno im odmówić wydania „niemoralnego” leku, jeśli taki jest na stanie.
Klauzulę sumienia postulują także psychologowie, psychiatrzy i psychoterapeuci, którzy pragną uzdrawiać umysły jedynie w duchu Pisma Św. Chcą tego również pielęgniarki i położne, które nie życzą sobie być okrzyknięte morderczyniami dzieci, choćby te miały się rodzić bez czaszek. Strach nawet pomyśleć o przedstawicielach tych profesji, którym nijak nie wypada głośno domagać się wprowadzenia klauzuli, ale którzy już i tak zachowują się, jakby mieli ją zapisaną w ustawie. Na przykład policjanci, leśnicy, urzędnicy z ZUS i Skarbówki, czy sędziowie, pielgrzymujący przed oblicze Matki Boskiej Częstochowskiej i darowujący jej swe wota. Wiele branży posiada własne profesjonalne duszpasterstwa (nawet pracownicy kanalizacji). Już rodzi się klimat sprzyjający temu, by każde z tych środowisk wystąpiło o klauzulę sumienia. Pozostaje mieć nadzieję, że pracownicy przeróżnych MZO nie odmówią utylizacji zużytych prezerwatyw, a weterynarze – obcinania pazurków czarnym kotom. A może by tak wprowadzić klauzulę rozumu?