Młodzieżówka partii Wiosna uznała, że warto porozmawiać z Leszkiem Balcerowiczem. Z autorem transformacyjnego programu gospodarczego miał zmierzyć się rzecznik prasowy Młodej Lewicy, Wojciech Sawoniewicz. Przyznam, że na początku nie do końca zrozumiałem, czemu taka dyskusja miałaby służyć. Balcerowicz nadal jest dumny ze swoich „osiągnięć” i raczej przy tym wysokim mniemaniu o sobie pozostanie, a Lewica ma swoją ocenę transformacji, świetnie udokumentowaną i uargumentowaną. Ją raczej powinna prezentować w swoich kanałach, bo konkurenci swoją historię o wielkim sukcesie opowiadają non stop w mediach głównego nurtu.
Zanim zdążyłem więc zrozumieć sens przedsięwzięcia, usłyszałem, jak liberalny półświatek zawył z oburzenia. Poszło o grafikę reklamującą dyskusję, na której Leszek Balcerowicz został zapowiedziany jako „Mengele polskiej gospodarki”, a jego oblicze – umieszczone za kratami.
Nieco świeższy polityczny trup, Tomasz Lis oraz niestety, całkiem jeszcze żywa Katarzyna Lubnauer podnieśli larum, że oto Młoda Lewica nie tylko obraża Leszka Balcerowicza (co w domyśle samo w sobie jest już naganne), ale nic nie rozumie z Holocaustu i pluje na ofiary hitlerowskiej zagłady.
Młodzi pewnie nie pamiętają, ale określenie „Mengele polskiej gospodarki”, przypisywane błędnie Andrzejowi Lepperowi, zostało wprowadzone do obiegu przez strajkujących robotników w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Kiedy fabryki były sprzedawane zagranicznym prywaciarzom za cenę paczki szlugów, kraj popadał w gospodarczą ruinę, a życie milionów ludzi zamieniło się w koszmar, robotnicy niektórych zakładów stawiali opór. Przez liberalną propagandę byli przedstawiani jako ciemnota, homo sovieticusy, nierozumiejące konieczności chwilowego poświęcenia dla budowy kapitalistycznego raju. Proces formowania nowej świadomości, ośmieszanie języka gniewu społecznego, radykalne reformy wolnorynkowe – o tym można przeczytać w „Doktrynie Szoku”, „Prywatyzując Polskę” czy „Polskiej Transformacji”.
Jako dziecko obserwowałem z bliska skutki reformy Balcerowicza. Widziałem silnych i radosnych ludzi, którzy w ciągu kilku lat stali się wrakami. Miałem wrażenie, że wszyscy moi bliscy słabną, widziałem ich gniew i bezradność. Nie wiedziałem co się dzieję, zrozumiałem dopiero po latach.
O „Mengele polskiej gospodarki” mówili ci, którym propagandowe elektrowstrząsy nie zakłóciły procesów myślowych. Zdawali sobie sprawę, żе doktor Balcerowicz poddaje ich nieludzkiemu eksperymentowi. Sam Jeffrey Sachs, ekonomiczny doradca „Solidarności”, przyznał, że Polska wybrała najbardziej radykalny z zaproponowanych wariantów. Ile osób zmarło przedwcześnie w wyniku bezrobociа, załamaniа dostępu do usług publicznych, depresji, nędzy czy alkoholizmu? Niektóre szacunki mówią o dwóch milionach, ale z uwagi na złożoność procesów i fakt, że licznik wciąż się kręci, dokładnej liczby ofiar ofiar eksperymentów doktora Balcerowicza nie poznamy pewnie nigdy.
Dziś obserwujemy kolejny etap kneblowania języka krytyki transformacyjnego piekła, wymierzony w trzecie kolejne pokolenie. Młodzi nie w pełni doświadczyli prania mózgu, jakie zafundowała Polakom „Gazeta Wyborcza” i inne aparaty ideologiczne wczesnego kapitalizmu, a więc liberałowie próbują ich umieścić w swoim represywnym poprawczaku, gdzie rolę wychowawców pełnią Lis z Lubnauer. To oni, nie Młoda Lewica opluli dziś pamięć ofiar Holocaustu. Manipulując sensem zdania, zaciemniając kontekst historyczny, liberalny salon instrumentalnie użył figury największej w dziejach świata tragedii w rozpaczliwej obronie swojego szemranego guru.
Głupi byli, głupi są, głupi będą.