Strona „Ludzie Przeciw Myśliwym” opublikowała ostatnio zdjęcia kilkunastu facetów w głupich czapkach i odzieży paramilitarnej. Przed nimi leżało ok. 80 martwych lisów, które zostały przez nich zabite. Część oprawców miała też na głowach czapki z lisiego futra. Wszystko odbywało się w ramach I Powiatowych Łowów Lisa w Łowiczu. Martwym zwierzętom przyglądali się nie tylko dumni mordercy, ale też grupa dzieci.
Lisy można w Polsce zabijać prawie przez cały rok – jest ich dużo, nie są objęte ochroną. Teoretycznie nie należy strzelać do ciężarnych lisic i młodych, ale – jak dowodzi wiele innych zdjęć z wspomnianej strony – inni mężczyźni w głupich czapkach regularnie bywają bardzo dumni z tego, że łamią ten zakaz; nie ma za to żadnych sankcji.
Oczywiście – zarówno w przypadku lisów, jak i wszystkich innych zwierząt, słyszymy całą gamę światłych argumentów za tym, że należy do nich strzelać. Z jednej strony pada hasło, że lisów jest tak dużo ze względu na szczepienia przeciw wściekliźnie, więc myśliwi muszą zmniejszać ich liczebność. Z drugiej – jeśli pojawia się zagrożenie wścieklizną, do lisów również trzeba zacząć strzelać na większą skalę, bo przecież mogą stanowić zagrożenie. To zamknięty krąg – sztucznie zwiększa się populację zwierzęcia, chroniąc ją przed chorobami zakaźnymi, które naturalnie regulują jej wielkość, jednocześnie robiąc miejsce na chorą rozrywkę. Podobnie wygląda sprawa z dokarmianymi zimą jeleniami czy dzikami – dokarmianymi często np. marchewką, która jako żywo naturalnie w puszczy nie rośnie.
Troska o przyrodę, deklarowana przez myśliwych, jest jedną wielką ściemą. Nie zabierają głosu w żadnych ważnych dla lasu kwestiach – nie sprzeciwiają się wycince Puszczy Białowieskiej, milczą w sprawie ferm zwierząt futerkowych. Tymczasem, ze względu na masowe ucieczki drapieżników, takich jak lisy srebrne, norki czy tchórzofretki, niewystępujące naturalnie w okolicach ferm, poważnie zaburzają one ekosystem. Myśliwskie lobby, które ma ogromną moc w polskim parlamencie niezależnie od tego, kto akurat jest przy władzy, nie zająknęło się ani słowem o wprowadzeniu zakazu hodowli zwierząt na futro. Było zbyt zajęte walką o pozwolenie na nowe, bardziej okrutne sposoby zabijania zwierząt.
Kiedy zdjąć myśliwemu jego czapkę, zabrać róg, szyld i sejmowe lobby zostanie to, kim naprawdę jest – człowiekiem, którego cieszy i dumą napawa fakt, że bezinteresownie i dla zabawy pozbawił inną, czującą i myślącą istotę życia. Mam niejasne wrażenie, że to właśnie ich, a nie lisów, jest w Polsce za dużo.
[crp]