Chodzi o zniszczony kilka dni temu pomnik upamiętniający żołnierzy Armii Czerwonej w Przesiekach. Rosja wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym żąda, aby Polacy potępili ten akt wandalizmu.
Tymczasem polskie MSZ odcięło się od sprawy, sucho stwierdzając, że zajęcie się tym problemem leży wyłącznie w kompetencjach Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Rada uznała, że nic nie wie na temat zniszczenia pomnika. Sołtys w miejscowości Przesieki upiera się, że to nikt z mieszkańców, ponieważ pomnik tak już wrósł w lokalny krajobraz, że nikomu nie przeszkadzał, nikt też specjalnie nie zwracał na niego uwagi. Podejrzewa, że mógł zrobić to ktoś z zewnątrz w ramach prowokacji.
Rosjanie są innego zdania. O to oraz podobne mu zajścia obwiniają w swoim oświadczeniu „politykę zagraniczną Warszawy”. Czytamy: „Żądamy, aby władze polskie potępiły incydent, wykryły i ukarały sprawców oraz przywróciły zabytek do poprzedniego stanu. (…) Groby żołnierzy radzieckich na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej regularnie stają się ofiarami wandalizmu, mimo że polscy urzędnicy powtarzają stwierdzenia, że obiekty są strzeżone i chronione. (…) Naszym zdaniem w dużej mierze zachęca do tego tzw. polityka historyczna prowadzona przez Warszawę na szczeblu krajowym. Polityka ta ma celu obniżenie kluczowej roli Armii Czerwonej w wyzwoleniu Europy od nazizmu”.
Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, niezależnie od posiadania bądź nieposiadania sympatii dla Rosji i jej polityki zagranicznej. W zeszłym roku Siergiej Ławrow stwierdził, że Polska jest liderem w burzeniu radzieckich pomników oraz samowolnym niszczeniu ich. Szczególnie zbulwersowała go data usunięcia pomnika gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Był to 17 września 2015 roku.
„Polska odmawia podjęcia z nami konstruktywnego dialogu w celu rozwiązania zaległych problemów dotyczących pomników. (…) Chcielibyśmy mieć nadzieję, że zdrowy rozsądek w końcu zwycięży i Polska przestanie systematyczne lekceważyć pamięć ludzi, którzy oddali swoje życie za wolność i niepodległość Polski oraz przetrwanie narodu polskiego” – piszą Rosjanie. Z żalem wypominają również w dokumencie, że kolejna polska gmina – Sanok – na dniach ma poddać się „dekomunizacji” i usunąć ślady pamięci ze swojego terenu.
Póki co polski MSZ ucieka od odpowiedzialności, zwalając winę na samorządy. Nie poczuwa się również do „szczucia” na pamięć o żołnierzach radzieckich i ZSRR.