Po raz kolejny rewizjonizm historyczny i oczywiste fałszerstwa stają się symbolem “dobrej zmiany”. Instytucjonalnie zalegitymizuje to IPN, a konkretnie jego potencjalny nowy szef.
“Za zbrodnię w Jedwabnem w pełni odpowiadają Niemcy” – oto słowa niejakiego dr. Szarka. Są one o tyle ważne, iż nie zostały wypowiedziane przez przypadkowego polskiego antysemitę po trzech kolejkach, ale w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Zresztą i tam nie padły one przypadkowo; miały one uwiarygodnić dr. Szarka jako kandydata na szefa Instytutu Pamięci Narodowej. I tak też się stało – został on pozytywnie zaopiniowany na to stanowisko.
Niektóre polskie media podnoszą wiele innych niuansów zawartych w wypowiedzi Jarosława Szarka. W trakcie przesłuchania mówił on o skomplikowanych relacjach polsko-żydowskich, o tym, iz narracja historyczna na poziomie państwowym nie może skupiać się wyłącznie na negatywnych aspektach (“na pokazywaniu najgorszej strony naszych dziejów”) itp. Usłyszeliśmy całą gamę patriotycznych melodii usprwiedliwiających tę i inne polskie zbrodnie dokonane na ludności żydowskiej. Najaważniejsze pozostaje jednak wskazane wyżej stwierdzenie, które faktycznie znosi historiyczną, moralną, polityczną i w ogóle wszelką odpowiedzialność Polaków.
Zresztą dr Szarek, by nie pozostawiać wątpliwości, potwierdził to, odpowiadając na pytanie jednego z posłów PO o faktycznych wykonawców zbrodni.
– Wykonawcami zbrodni byli Niemcy – wypalił kandydat na szefa IPN. Później dodał coś o inspiracji niemieckiej i “wykorzystaniu małej grupki Polaków”.
Zachodzi pytanie, czy ludzie z ekipy politycznej Jarosława Kaczyńskiego są po prostu patriotycznymi ignorantami, czy tez może się zapomnieli i od kiedy uruchomili tryb “jedzeimy po bandzie” na okoliczność Trybunału Konstytucyjnego, cały czas działają w ten sposób. Fałszerstwa historyczne są zaś dla nich najlepszego sortu polityczną amfetaminą, gdyż budują nową, opartą o nacjonalistyczne wzorce i archetypy tożsamość. Ta zaś o wiele skuteczniej legitymizuje ich w oczach chuliganerii zwanej Marszem Niepodległości czy starszego wiekiem, tradycyjnie antykomunistycznego underclassu, który wciąż nie może przezwyciężyć swojego rozdwojenia jaźni – obalał “komunę”, bo było źle, a teraz, jak na złość, jest jeszcze gorzej. W takich okolicznościach najłatwiej jest zrzucić odopowiedzialność na syjonistyczy spisek, Unię Europejską, albo “ruskich”. Prezes Państwa zaczął od tych ostatnich, potem wziąl się za UE, a teraz przyszła pora na Żydów.
Jeśli przyjąć, że to Niemcy zabili Żydów w Jedwabnem w 1941 roku, to byli to dokładnie ci sami Niemcy, którzy kilka lat później zabijali Polaków w Katyniu.