Niedawno Zbigniew Ziobro nakazał wypuścić z aresztu parę, która zdewastowała nagrobek Bolesława Bieruta. Teraz powinien zainteresować się postawą władz Kielc w obliczu kolejnego ataku wandali (czy może raczej „prawdziwych Polaków”?) na cmentarz żołnierzy radzieckich.
Sprawcy tego jakże bohaterskiego czynu pozostają, niestety, nieznani. Pracownicy Urzędu Miasta w Kielcach zorientowali się, że na nekropolii doszło do wandalizmu, kiedy było już dawno po fakcie. Policja po przybyciu na miejsce przeprowadziła oględziny i porozmawiała z okolicznymi mieszkańcami. Na wiele więcej trudno liczyć – poprzedni wandalizm na cmentarzu radzieckim w Kielcach miał miejsce pod koniec lipca. Nikogo do tej pory nie zatrzymano. Podczas poprzedniego „patriotycznego” ataku na cmentarz uszkodzono trzy płyty nagrobkowe i przewrócono tablicę informacyjną. Teraz wyrwano z ziemi pięć płyt; trzy są nieodwracalnie zniszczone.
Być może minister sprawiedliwości powinien zainteresować się postawą władz miasta – zamiast przyklasnąć napastnikom, którym zapewne wydawało się, że bohatersko „walczą z komuną”, przedstawiciele kieleckiego ratusza zapowiedzieli zainstalowanie monitoringu, by chronić nekropolię przed kolejnymi niszczycielami. A wiceprezydent miasta Czesław Gruszewski w rozmowie z Onetem stwierdził, że chociaż ludzie robią różne głupoty, to w tym przypadku postępowanie sprawców „przeszło już jakąś miarę”.
Co gorsza, Gruszewski bynajmniej nie uważa, że na cmentarzu spoczywają czerwoni zbrodniarze, sprawcy zniewolenia Polski itp. – Mamy poczucie, że tym ludziom coś się należy. Ich nikt się nie pytał, czy mają wziąć broń i gonić okupanta – powiedział. Zapowiedział także, że miasto poprosi wojewodę świętokrzyskiego o dofinansowanie remontu na nekropolii.