W maju-czerwcu podczas protestów przeciwko reformie podatkowej z rąk kolumbijskiej policji zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób. Jak się okazuje, lokalnym policjantom asystowali żołnierze brytyjscy.
W maju, na wskutek planów kolumbijskiego rządu co do podniesienia podatków, ulice Bogoty, Cali i kilku innych kolumbijskich miast zapełnili protestujący obywatele. Od pierwszych dni manifestacje brutalnie rozpraszane były przez kolumbijską policję. O dysproporcji między pokojowym charakterem manifestacji alarmowało Amnesty International i Human Rights Watch. Podczas protestów odnotowano również przypadki zaginięć, przemocy seksualnej wobec zatrzymanych, a śmierć poniosło ponad sześćdziesiąt osób.
Pod koniec sierpnia brytyjskie Ministerstwo Obrony przyznało, że ich żołnierze „wspierali” kolumbijską policję podczas antyrządowych manifestacji na przełomie kwietnia i maja. Jednocześnie nie chce ujawnić, na czym to „wsparcie” miało dokładnie polegać. Wszystko wskazuje jednak na to, że przedstawiciele brytyjskich sił zbrojnych przebywali na terenie Kolumbii już od jakiegoś czasu. W marcu Wendy Morton, podsekretarz stanu ds. obu Ameryk, oznajmiła w brytyjskim parlamencie, że mniej niż dziesięć osób z kadry wojskowej zostało wysłane do Kolumbii w celu asystowania tamtejszym służbom policyjnym. Sygnały o obecności brytyjskich żołnierzy w Kolumbii dochodziły media już rok wcześniej. Nie były to jednak pierwsze przejawy zbrojnej współpracy rządów Kolumbii i Wielkiej Brytanii.
Miliony wydane na szkolenia
Jak podaje Declassified, między rokiem 2015 a 2020, National Crime Agency (NCA) wydało 2,3 miliona funtów na szkolenie „specjalnych kadr policyjnych” w Kolumbii. Program obejmował między innymi tajemniczo brzmiący trening „zaawansowanej praktyki operacyjnej”. Również w tym przypadku brytyjski rząd stanowczo odmawia udzielenia jakichkolwiek szczegółów na temat tego, jakich kolumbijskich jednostek policyjnych dotyczyło szkolenie, na czym dokładnie polegało, czy dalej trwa i czy to ci „przeszkoleni” przez Brytyjczyków policjanci zajmowali się brutalnym pacyfikowaniem majowych protestów.
Co więcej, brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wspiera kolumbijską policję w co najmniej dwóch innych projektach. Oba finansowane są z funduszu na rzecz „działań zapobiegającym konfliktom, które zagrażają interesom Zjednoczonego Królestwa”. Jednocześnie Komisja Parlamentarna podaje w wątpliwość, czy fundusz ten faktycznie służy zaspokajaniu potrzeb bezpieczeństwa narodowego Wielkiej Brytanii. Kontrowersje budzi również samo NCA, powołane w 2013 do walki z brytyjską zorganizowaną przestępczością. Uzyskanie jakichkolwiek informacji o operacjach, jakie przeprowadza w Kolumbii, czy o liczbie jego personelu, który się tam znajduje, jest praktycznie niemożliwe. Według samej agencji „wszelkie informacje pochodzące od NCA lub z nią związane, są bezwzględnie wyłączone z obowiązku ujawniania”.
Nie tylko podwyższenie podatków
Majowe protesty nie dotyczyły jednie ekonomicznych niedogodności, lecz bardzo szybko przyciągnęły rozmaite grupy społeczne z różnymi interesami. Na ulicach protestowali studenci domagając się większego finansowania uniwersytetów, powtarzała się również kwestia fali agresji ze strony kolumbijskiego rządu wobec obywateli. W ciągu ostatnich lat notorycznie represjonowani byli liderzy i byli członkowie grupy partyzanckiej Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC), która obecnie działa legalnie jako lewicowa partia Rewolucyjna Alternatywna Siła Ludowa. Tylko w roku 2019 śmierć poniosło 155 byłych członków grupy.
Brutalność, która cechowała działania kolumbijskiej policji, wspierane przez rząd brytyjski wskazuje jednak na to, że prezydent Ivan Duque ma zamiar posługiwać się terrorem, niż chodzić z obywatelami na kompromisy.