Nie milkną echa znakomitego występu Adriana Zandberga podczas wczorajszego telewizyjnego starcia przedwyborczego. Portal STRAJK poprosił o komentarz w tej sprawie znanych działaczy, dziennikarzy i członków lewicowych ugrupowań politycznych.
Damian Duszczenko (Ruch Sprawiedliwości Społecznej): – Kibicowałem Zandbergowi i cieszę się z jego, jak to powszechnie zostało uznane, wygranej. Nie sądzę natomiast by wynikało to z poparcia dla progresywnych postulatów, nad czym ubolewam, lecz raczej jest to efekt poszukiwania tzw. autentyczności, uczciwości, czegoś nowego, na czym można skupić medialną uwagę. Ale może wyjść na dobre – Zandberg ma szansę wstrzelić się w niszę, w którą uderzył w maju Kukiz, zanim elektorat nie zauważył, że to zwykły kretyn. Przy czym to ostanie liderowi Partii Razem nie grozi. Wodzu, prowadź!
Szczepan Kopyt (Ogólnopolski Związek Zawodowy „Inicjatywa Pracownicza”): – Szerzej nikomu uprzednio nieznany socjalista, z partii powstałej kilka miesięcy wcześniej, w wyniku kompromitacji PR-owych produktów polityki i mediów oraz jasnemu wyłożeniu założeń ekonomicznych i politycznych swojej partii, wygrywa starcie przedwyborcze, oglądane przez setki tysięcy pracowników, do których adresuje jej program. Wszystko, co wydarzyło się potem, wiąże się jak sądzę z efektem uświadomienia sobie przez ludzi skali nierówności w czasie antenowym realnie dostępnym różnym ugrupowaniom politycznym poprzez „niespodziewane odkrycie” warszawskiej jedynki Razem, partii dotychczas w mediach niemal nieobecnej. Bardzo wielu widzów i polityków pozostałych formacji po raz pierwszy w wydarzeniu medialnym podobnej rangi zetknęło się z lewicą nieuwikłaną pokoleniowo i ideowo w schyłkowy PZPR i blairowskie SLD. Oby przełożyło się to na decyzję wielu o głosowanie poza logiką sondaży i przybliżyło upadek logiki spektaklu.
Piotr Szumlewicz (OPZZ, Zjednoczona Lewica): – Po pierwsze, debata pokazała, że w polskiej polityce jest silny ultraprawicowy, nacjonalistyczny, ksenofobiczny front, który chce przejąć władzę – czyli PiS, Kukiz15 i KORWiN. Po drugie, PO i PSL chcą kontynuować swoją politykę chłodnej wody w kranie, a ze wsparciem Petru prawdopodobnie zaostrzyłyby kurs antypracowniczy i doszłoby do pogorszenia jakości usług publicznych. Po trzecie, w debacie po raz kolejny wyszło na jaw, jak niemądrą decyzją ze strony partii Razem była odmowa współpracy z innymi środowiskami lewicowymi. Nowacka i Zandberg zgadzali się w wielu sprawach, ale niestety przedstawiciel partii Razem po raz kolejny wielobarwną koalicję sprowadzał do Leszka M. . Była to brzydka, przy okazji antyfeministyczna strategia lekceważenia Nowackiej, która w koalicji odgrywa o wiele ważniejszą rolę niż M. .
Mateusz Mirys (Partia Razem): – Adrian Zandberg bezapelacyjnie wygrał tę debatę. Przede wszystkim powiedział to, co mówiliśmy przez te ostatnie miesiące, na ulicach polskich miast, ale w końcu w głównym paśmie telewizyjnym, w końcu na rownych zasadach z innymi – i widać, jak wielkie wrażenie to zrobiło. Inna polityka jest możliwa – i na końcówce kampanii jest u nas pełna mobilizacja do tego, by pokazać, że tak faktycznie jest.
Jakub Dymek (Dziennik Opinii, Krytyka Polityczna): – Po pojedynku dwóch wetkniętych w beton tyczek z partyjnymi szyldami – powiewającymi i tak siłą rozpędu i partyjnych milionów – nie spodziewałem się po dzisiejszej debacie wiele. A jednak, solidny socjaldemokratyczny standard Adriana Zandberga okazał się na tym bladym tle prawdziwą rewolucją – kompetentne, chłodno wygłoszone i szczere wypowiedzi lidera Razem pokazały, ze konflikt PO-PiS-u nie ma do zaoferowania wiele więcej niż próżną licytację na slogany. Wystąpienie Zandebraga było na tyle solidne, że przykryło dotychczas rzetelną Barbrarę Nowacką i śmiało wykroiło nowe, dotyczczas niezagospodarowane w Polsce, pole progresywnego populizmu. Propaństwowego, zrozumiałego dla wszystkich i jasno antyestablishmentowego – to nowa jakość. Szkoda, że Razem dotychczas nie miało szansy pokazać tej charyzmy, którą niewątpliwie ma, i której personifikacją jest Zandberg. Po raz pierwszy od lat wyborcy lewicy mogą nie tylko mieć wybór, ale i dylemat. To po obrzydliwej fali ksenofobii i reakcji, która zalała Polskę po kryzysie uchodźczym, nie tylko zaskoczenie, ale i mała rewolucja.
Joanna Erbel (Zieloni, Zjednoczona Lewica): – Debata pokazała jak ważne są postulaty związków zawodowych, kwestia uchodźcza i poszanowanie praw mniejszości. Tylko lewica ma sensowne propozycje dla Polski. Było to wyraźnie widać podczas dzisiejszego starcia.