Stanowisko Polski nie zyskało akceptacji Komisji Europejskiej. Szykuje się wielka unijna reforma rynku energetycznego, likwidująca subsydia dla elektrowni węglowych, zwiększająca efektywność energetyczną, by pomóc klientom w obniżaniu rachunków za prąd.
Ceny energii elektrycznej w UE są najniższe od 12 lat, a jej koszty dla klientów indywidualnych są wyższe średnio o 3 proc. w porównaniu z 2008 r. Odpowiedzią Komisji Europejskiej na ten stan jest postulat upowszechnienia „inteligentnych liczników”, pozwalających np. na dostosowanie zużycia do zmieniających się cen prądu w ciągu dnia. A także radykalne ułatwienie handlu energią z odnawialnych źródeł, tak by elektrownie wiatrowe mogły szybciej sprzedać energię gdy wieje, a słoneczne – przy bezchmurnej pogodzie. Bruksela planuje również stopniowe wycofywanie się krajów UE z regulowania cen energii.
Komisja zaproponowała podniesienie celu efektywności energetycznej do 30 proc. w 2030 r. Głównym źródłem oszczędności energii mają być budynki. Ich ogrzewanie i klimatyzacja stanowią obecnie 40 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej w całej Unii Europejskiej.
Jednym z celów jest też szybkie wycofywanie się Unii z biopaliw podnoszących ceny żywności, bo opartych na produktach rolnych. Udział tego rodzaju biopaliw w transporcie ma spaść do 3,8 proc. w 2030 r. z planowanych dotychczas 7 proc. w 2021 r.
Nieskuteczne okazały się naciski ze strony Polski, Czech oraz Finlandii, by projekt nie wykluczał elektrowni węglowych z subsydiowania producentów energii.
KE nie tylko wyklucza takie płatności dla nowo budowanych elektrowni węglowych, ale też chce, by „mechanizmy rezerwy” na wypadek zwiększonego zapotrzebowania na prąd były bardziej otwarte dla dostawców zagranicznych. W przypadku Polski mogłoby to oznaczać zakaz subsydiów, jeśli dałoby się zapewnić energię np. z Niemiec.