Site icon Portal informacyjny STRAJK

Kompromitacja KODu. Nie pozwolili zaśpiewać „Międzynardówki” na marszu antyfaszystowskim

Krakowski Chór Rewolucyjny podczas występu z okazji Chanuki, 2018,/facebook.com/KaChaeR/

Całkowitym blamażem Komitetu Obrony Demokracji zakończył się w stolicy Małopolski marsz w rocznicę zabójstwa Gabriela Narutowicza. Aktywiści Krakowskiego Chóru Rewolucyjnego zamierzali zaintonować „Międzynarodówkę”, na co nie zgodzili się organizatorzy. W efekcie grupa nie pojawiła się na wydarzeniu.

Komitet Obrony Demokracji chce uchodzić za organizacje stawiającą czoła nacjonalizmowi i autorytarnym działaniom władzy państwowej. W Krakowie okazało się, że KOD jest w takim samym stopniu skażony wirusem antykomunizmu, co aktualnie sprawujący władzę. Przekonali się o tym działacze lewicy z Krakowa, którzy podczas pochodu upamiętniającego zamordowanie przez skrajnie prawicowego bojówkarza pierwszego prezydenta II RP, postanowili odśpiewać „Międzynarodówkę”, a także „Czerwony sztandar”, czyli tradycyjne pieśni ruchu robotniczego, które rozbrzmiewają na demonstracjach ruchów postępowych od ponad stu lat.

Co ciekawe, działacze KOD sami zwrócili się do chóru z prośbą o wokalne wsparcie. Kiedy jednak grupa przedstawiła repertuar, liberałów dopadła antykomunistyczna gorączka.  „Przystaliśmy na tę prośbę, ponieważ uważamy, że Gabriel Narutowicz jest symboliczną postacią w historii polskiej lewicy, a jego zamordowanie do dziś przypomina o tym, do czego prowadzi faszystowska nienawiść. Oprócz tego, co dość oczywiste, idee antyfaszystowskie są podstawą naszej działalności” – tłumaczą członkowie Krakowskiego Chóru Rewolucyjnego w opublikowanym oświadczeniu.

Dwa dni przed demonstracją KOD oznajmił chórzystom, że nie będą mogli zaśpiewać swoich utworów. Na czarnej liście znalazł się hymn PPS – „Czerwony Sztandar” oraz „Międzynarodówka”, którą chór zamierzał odśpiewać w języku jidysz. Powód? Organizatorzy twierdzili, że takie utworzy mogłyby zostać potraktowane jako apoteoza systemu komunistycznego. Grupa nie miała zatem wyboru. „W związku z zerwaniem warunków współpracy, byliśmy zmuszeni do rezygnacji z uczestnictwa w wydarzeniu, mimo naszej wiary w dobre intencje organizatorów” – tłumaczą aktywiści.

We wspomnianym oświadczeniu członkowie chóru tłumaczą KODowcom błędy w ich myśleniu. „Z ubolewaniem obserwujemy zakłamywanie historii, które promuje nie tylko aparat państwowy, ale też wiele podmiotów opozycyjnych. Uważamy, że wymazywanie tradycji lewicowego patriotyzmu to baza pod budowanie skrajnie prawicowych i faszystowskich postaw. Dlatego tak ważne jest dla nas promowanie prospołecznych idei oraz historii polskiej lewicy. Nie zgadzamy się na zrównywanie „Czerwonego Sztandaru” ze stalinizmem i zbrodniczymi ustrojami totalitarnymi” – czytamy w odezwie.

Krakowscy działacze wskazują również, że „antyfaszyzm to zestaw poglądów walczących z dyskryminacją, nienawiścią i nierównościami społecznymi. Nie ogranicza się do walki z nienawiścią na tle etnicznym, wyznaniowym czy orientacji seksualnej, ale jest też walką z dyskryminacją na tle klasowym. Tym bardziej zaskakuje nas wykluczenie lewicowych pieśni z demonstracji antyfaszystowskiej przy jednoczesnym uczestnictwie partii o neoliberalnym programie, takich jak PO czy Nowoczesna. Ugrupowania te swoją polityką przyczyniają się do pogłębiania nierówności społecznych; np. podczas gdy przez ich działania reprywatyzacyjne eksmitowano lokatorów na bruk, członkinie naszego chóru blokowały eksmisje”

Co na to KOD? Liberałowie najwyraźniej niewiele zrozumieli.– Doszliśmy do wniosku, że tego typu przedsięwzięcie nie jest właściwe. Zapewne w niektórych mediach wyjaśnienie zostałoby ominięte i pozostałby fakt wykonania utworów, które w naszej historii mają określony kontekst – były wykonywane w okolicznościach, które mogą się kojarzyć z czasem realnego socjalizmu – powiedział w rozmowie z krakowską „GW” Bartlomiej Swaczyna, przewodniczący KOD w Małopolsce.

Exit mobile version