Do godzin porannych, na obradach sejmowej komisji rolnictwa trwało wybijanie zębów ustawie o ochronie zwierząt. Siłami posłów prawicy udało się wykreślić kilka istotnych zapisów. Powody do zadowolenia może mieć biznes. Zwierzęta – niekoniecznie.
Krótko trwała radość obrońców praw zwierząt. Ostatniej nocy posłowie przerobili 7 z 12 stron projektu ustawy. Zakaz hodowli zwierząt na futro został wprawdzie utrzymany, jednak jest to jedyna dobra wiadomość.
Wiadomo już, że PiS odrzucił poprawkę o zakazie wykorzystywania koni na drodze do Morskiego Oka, złożony przez posłów Koalicji Obywatelskiej. Oburzyło to Konrada Kuźmińskiego, prezesa Zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, który zauważył, że „zwierzęta dalej będą konać, wioząc cztery litery egoistycznych turystów”. Posłowie prawicy uznali, że zakaz nie jest konieczny, bo „górale dbają o konie”.
Wyjątkową bezczelnością w realizacji interesów biznesu futrzaskiego popisali się posłowie Solidarnej Polski i Porozumienia, który chcieli m.in. wprowadzenia 10 lat vacatio legis co do przepisów dotyczących hodowli zwierząt futerkowych i uboju rytualnego. Poprawka została odrzucona.
Niestety, przepadł także zakaz produkcji mięsa z uboju rytualnego na eksport, który był zawarty w pierwotnej wersji projektu. Za wykreśleniem tego punktu głosowało 12 posłów. Przeciwko – 11. Przed głosowaniem Robert Winnicki z Konfederacji przekonywał, że wprowadzenie zmian w prawie ograniczających ubój rytualny zlikwiduje – jak mówił – 30-40 proc. polskiego eksportu wołowiny i drobiu, i zamknie polski eksport „przed rynkami, które obejmują 1,5 mld ludzi na świecie”.
Wtórował mu Jacek Zarzycki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, który w posiedzeniu komisji brał udział jako przedstawiciel strony społecznej. Zarzycki podkreślił, że reprezentuje 350 tys. gospodarstw rolnych, które utrzymują bydło. Według niego wprowadzenie ograniczenia uboju rytualnego tylko do tego na potrzeby związków wyznaniowych funkcjonujących w Polsce przyniesie straty polskim hodowcom w wysokości co najmniej 30 proc. ich obecnych dochodów. – Polska wołowina to 85 proc. eksportu. Polska wołowina ubijana zgodnie z wymogami obrzędów religijnych to jest 1,5 mld zł. Mniej więcej tyle też straci polski budżet – przekonywał.
Przedstawiciele rządu, dopytywani o projekt ustawy, zapewniali że Zjednoczona Prawica opowiada się za wprowadzaniem rozwiązań ograniczających ubój rytualny. To były słowa, za którymi poszły zupełnie inne czyny. Wykreślenie tych z zapisów z projektu poparła większość posłów komisji z PiS i Konfederacji. Po głosowaniu nad tą poprawką w sali posiedzenia rozległy się brawa, a jeden z przedstawicieli strony społecznej krzyknął: „uratowaliście polskie drobiarstwo!”