Kilka dni dni temu amerykański Senat nie przyjął żadnego z czterech zgłoszonych projektów ustawy o broni palnej. W Izbie Reprezentantów grupa deputowanych Partii Demokratycznej postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
W dyskusji w Senacie merytoryczne argumenty zastąpiła seria oskarżeń. Republikanie demagogicznie atakowali Demokratów, zarzucając im zapędy do bezpodstawnej inwigilacji i niezrozumienie tego, że praźródłem krwawych strzelanin w USA jest … radykalny islam (z którym większość sprawców takich zbrodni bynajmniej się nie identyfikuje). Demokraci odpowiadali oskarżeniami o uleganie lobby posiadaczy broni i wskazywali, że wniesione przez Republikanów projekty tylko na papierze utrudniają potencjalnym zabójcom zdobycie śmiercionośnego sprzętu.
Większą determinacją, by powstrzymać „mass shootings”, wykazuje się około stuosobowa grupa demokratycznych deputowanych do Izby Reprezentantów. Zapowiedziała ona, że będzie okupować izbę posiedzeń aż do momentu, gdy ustawa ograniczająca dostęp do broni palnej zostanie uchwalona. Demokraci chcą, by prace nad ustawą i głosowanie w tej sprawie odbyły się przed zaplanowaną na koniec tygodnia przerwą w pracach Kongresu, która ma trwać do 5 lipca. Nieformalnym liderem protestujących jest przedstawiciel stanu Georgia John Lewis, zasłużony dla walki o prawa obywatelskie czarnoskórych mieszkańców USA. „Potrzebujemy więcej, niż chwil ciszy. Potrzebujemy działania” – napisał na Twitterze prezydent Barack Obama, solidaryzując się z inicjatywą.
Co na to Republikanie? Oczywiście są przeciw i posługują się tymi samymi argumentami, jak to było w przypadku poprzednich krwawych strzelanin. Przewodniczący Izby Reprezentantów, Republikanin Paul Ryan stwierdził, że ograniczenie dostępu do broni byłoby pozbawieniem obywateli konstytucyjnego prawa. Ogłosił również przerwę w obradach parlamentu, a co za tym idzie – wyłączenie kamer i mikrofonów na sali. Protestujący Demokraci mogli więc poinformować o swoich działaniach tylko przez media społecznościowe.
W czwartek do tematu broni powrócą senatorowie w dyskusji nad nowym, kompromisowym projektem ustawy. Trudno sobie ten kompromis nawet wyobrazić – już poprzednie projekty ustaw były niebywale łagodne i w praktyce utrudniały zakup broni wyłącznie osobom podejrzanym o terroryzm. Ci, którzy byli „tylko” obserwowani przez FBI, jak zabójca z Orlando Omar Mateen, dalej mogliby kupować śmiercionośny arsenał.