Zaczyna się rozmontowywanie Obamacare. Bez względu na koszty, i te dosłowne, i te społeczne, które na chwilę obecną trudno nawet oszacować.
„Precz z Obamacare” to jedno z haseł z lubością powtarzanych przez Donalda Trumpa, jego najbliższe otoczenie i republikańskich polityków w ogólności. Wczoraj zrobiony został pierwszy krok na drodze do tego, by hasło to wcielić w życie. Zdominowana przez Republikanów Izba Reprezentantów przegłosowała decyzję, która poleca odpowiednim parlamentarnym komisjom opracować do 27 stycznia projekt ustaw, które pozwolą odwołać 2010 Affordable Health Act, czyli Obamacare właśnie. W Senacie analogiczną decyzję podjęto już w czwartek. Stosunek głosów w Izbie Reprezentantów wyniósł 227 do 198. Żaden Demokrata nie wypowiedział się przeciwko sztandarowej ustawie odchodzącego prezydenta, wśród Republikanów znalazło się dziewięciu myślących inaczej niż Trump i jego ultraliberalne otoczenie.
Obamacare dało ok. 20 mln ludzi ubezpieczenie zdrowotne, ale dla Republikanów to zbędny balast. Odkąd partia ta ma większość w obu izbach amerykańskiego parlamentu, ponad 60 razy (sic!) przegłosowywała kroki prowadzące do odwołania lub znaczącego zmodyfikowania Obamacare. Na przeszkodzie stał jednak prezydent, którego podpis jest niezbędny do ostatecznego odwołania Affordable Health Act. Jak łatwo się domyślić, Donald Trump podpisze bardzo chętnie.
Dla ludzi, którzy na Obamacare skorzystali, Republikanie nie mają żadnej alternatywnej propozycji. Ignorując opinie specjalistów, w tym ekonomistów z Harvardu, powtarzają tylko, że system opieki zdrowotnej w obecnej postaci jest na krawędzi upadku. Temu z kolei zaprzeczają Demokraci, jednak w sytuacji, gdy są w mniejszości w obu izbach parlamentu, a wkrótce stracą też prezydenta, ich szanse na obronienie sztandarowego osiągnięcia Obamy są iluzoryczne.