Zamordowanie gen. Ghasema Solejmaniego to bardzo zła wiadomość na początek 2020 roku.

Dowódca jednostki specjalnej Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej był legendą na całym Bliskim Wschodzie. Tworzone przez niego szyickie formacje walnie przyczyniły się do odwrócenia losów syryjskiej wojny na korzyść al-Asada i zatrzymania marszu Państwa Islamskiego w Iraku. Zdawałoby się, bohater wojny z terroryzmem, którą USA ciągle mają na sztandarach. Donaldowi Trumpowi bliższe jest jednak dalsze podkladanie ognia pod Bliski Wschód, także w ramach wewnątrzamerykańskich rozgrywek. Skoro dławienie Iranu sankcjami nie dawało efektu, poszedł krok dalej.

Chciałoby się zwrócić uwagę na dwa aspekty, poza tymi oczywistymi, jak podwyżka cen ropy naftowej, która po wiadomości o ataku amerykańskich rakiet na bagdadzkie lotnisko obiegającej świat, idzie w górę, czy osłabieniu się dolara przy jednoczesnym wzroście ceny złota. Czy wzrost napięcia w regionie, który i tak był jak beczka prochu. Paradoksalnie, największe ostatnio w nim wybuchy gniewu społecznego – w tych państwach, gdzie nie toczy się wojna – miały charakter klasowy, były wystąpieniami zdesperowanych bezrobotnych i biednych pracowników, a nie konfliktami etnicznymi. I ze względu na ten klasowy charakter mocno niepokoiły i polityków proamerykańskich, i Islamska Republikę Iranu, której interesy wyrażał w Iraku Solejmani (i która też niedawno takie wystąpienia u siebie tłumiła). 

Jego śmierć to sygnał dla innych krajów, że można swych politycznych przeciwników zabijać choćby nawet na terytorium obcego państwa. Pod warunkiem, że reprezentuje się właściwy imperializm. Szum medialny i gromy napomnień w przypadku takich działań Rosji były zawsze ogromne ze strony Zachodu (vide Litwinienko, sprawa Skripala, a ostatnio Zelimchan Changoszwili). Ale już mniej krzyku było, gdy agenci Muhammada ibn Salmana „pokroili” w konsulacie saudyjskim w Stambule Dżamala Chaszukdżdżiego. Jak ostro teraz zareagują politycy z Brukseli, tak czuli na przestrzeganie praw człowieka i mieszanie się w wewnętrzne sprawy innych państw? Czy ponownie pokażą się one tylko retoryczną maczugą do okładania przeciwników? Wszak Solejmani nie jest wyjątkiem. Amerykanie od wielu lat za pomocą dronów zabijają na całym świecie tych, kogo uważają za zagrożenie dla swoich interesów. Tak było na masową skalę i za Baracka Obamy, laureata pokojowej Nagrody Nobla. A i przed epoką dronów mieli swoje metody. I jeśli teraz część lewicy zarzeka się, że nie ma czego przeżywać, bo jeden zbrodniarz zabił drugiego w ramach walki o wpływy, to niech ma na uwadze: tak samo byłoby (będzie?) i z autentycznymi ludowymi przywódcami na Bliskim Wschodzie, gdyby tacy się w toku protestów wyłonili i też zagrozili interesom imperium. No, chyba że imperium wcześniej umiejętnie zagra kartą islamskiego fundamentalizmu, by protesty rozmyły się zawczasu.

Na razie gra toczy się też o reelekcję Trumpa. I już słychać wypowiedzi licznych amerykańskich polityków – nie tytko z Partii Republikańskiej – i komentatorów, iż Ameryka jest w stanie wojny i trzeba się mobilizować wokół Prezydenta, który podjął słuszną decyzję. Podobieństwo do jedności narodu w przeddzień ataku na Afganistan czy Iraku nasuwa się samo. Głosy krytyki czy przestrogi – jak zawsze w takich wypadkach – będą piętnowane jako brak patriotyzmu, agenturę wrogą Ameryce itd. 

Co do głosów polskich komentatorów w sprawie amerykańskiego ataku nie warto mówić wiele. Choć może warto wyróżnić przedstawiciela Lewicy posła Macieja Gdulę, który na Facebooku trafnie ocenił znaczenie tego zabójstwa i stwierdził, że gdyby na Bliskim Wschodzie zaczęła się nowa wojna, to Polska nie powinna brać w niej udziału. Ale znając serwilizm naszej elity wobec wszystkiego, co amerykańskie, ten głos rozsądku może zostać zignorowany.

Tak, jak mocarstwa nie wezmą pod uwagę głosu zrozpaczonych Irakijczykow, którzy na dzisiejszych protestach krzyczeli pod adresem Waszyngtonu i Teheranu: idźcie gdzie indziej ze swoją wojną! Chociaż wiedzieli dobrze, że konfrontacji mogą spodziewać się w perspektywie godzin. Imperia nie słuchają apeli zwykłych ludzi, nawet gdy to imperia słabnące. Albo padające w wyjątkowo paskudny sposób.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Europa to zramolała, stara dziwka klęcząca przed rozporkiem wuja Sama i dlatego się nie wypowie…..

  2. „Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej” nazwa wystarczająco odrażająca, żeby od razu się uśmiechnąć szeroko.

    A wiecie jaka byłaby różnica między nią a Korpusem Strażników Rewolucji Katolickiej? Ta druga walczy tylko modlitwą, nikomu głów nie ucina.

    1. > Ta druga walczy tylko modlitwą, nikomu głów nie ucina.

      Głów nie ucina, z palenia na stosie odeszła, ale robi inne bezeceństwa.

    2. Kiciuś!
      Za to ma inne rówenie szpecjane metody, a to rakietą rozwali (bez sądu, na obcym terytorium , a to morderców naśle z blalakego łotera, czy w Guantanamo czy innych Kiejkutach bez sądu trzyma i torturuje… taka ta twoja banda rycerzy niekopulanej made in USA! Bo przecież one szłystkie wef Jesusa-Chytrusa wierzom!

    3. > Bezeceństwa powiadasz? A jakie konkretnie?

      Pedofilia, życie w luksusach z czyjejś pracy, przekręty finansowe na szkodę społeczeństwa, zwalczanie postępu naukowego i społecznego, narzucanie wyznania innym. Działalność Kościoła Katolickiego jest szkodliwa na wielu płaszczyznach, a gdyby istniał Korpus Strażników Rewolucji Katolickiej to zapewne miałby gdzieś przykazanie „nie zabijaj”.

    4. Drodzy koledzy, koleżanki i pozostali :) zdradzę wam wielką tajemnicę mojego posta. Organizacja o nazwie Korpus Strażników Rewolucji Katolickiej NIE ISTNIEJE!! Na tym cały wic polega, a wyście to łyknęli jak pelikany.

      mrucząco pozdrawiam!

    5. No to oczywiste, ale mógłbyś się odnieść do rzeczowych odpowiedzi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…