1 lipca oficjalnie skończy się siedzenie w domach? Zapowiedziała to wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Ostrożnie, ale jednak. Z tym, że odmrożenie gospodarki nie do końca oznacza powrót do „normalnego życia”.
Wcześniej, bo w połowie czerwca, mają zostać otwarte granice Polski. W tym samym miesiącu wróciłyby instytucje kultury, jakie znaliśmy przed kryzysem – kina, teatry, muzea. Być może jeszcze wcześniej, bo na początku czerwca znowu otwarte zostałyby siłownie i kluby fitness. 16 czerwca ruszą egzaminy dla uczniów kończących VIII klasę, 9 czerwca – matury. Również 15 czerwca polskie uzdrowiska miałyby zacząć przyjmować kuracjuszy (przetestowanych na obecność koronawirusa). W lipcu mógłby oficjalnie zostać ogłoszony koniec zamrożenia gospodarki.
Koniec apeli o pozostawanie w domach nie oznaczałby jednak, że o koronawirusie mielibyśmy zapomnieć. Wicepremier dała do zrozumienia, że każdy z etapów odmrażania normalnego życia społecznego i gospodarczego zostanie odwołany, gdyby tylko okazało się, że liczba zakażonych znowu raptownie rośnie.
– Minister Szumowski mówi, że musimy się nauczyć żyć z pandemią jeszcze przez co najmniej kilkanaście miesięcy – stwierdziła w rozmowie na antenie RMF FM.
Dlatego nawet po odmrożeniu gospodarki ma obowiązywać dystans społeczny, odstępy, prawdopodobnie również maseczki i zakaz imprez masowych. Wicepremier nie doprecyzowała, czy skoro nadal zabronione będą duże zgromadzenia rozrywkowe na świeżym powietrzu, to czy w dalszym ciągu nie będzie można się gromadzić również w celach protestacyjnych. O uchylenie zakazu takich zgromadzeń – przy zachowaniu ostrożności – apelował niedawno przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski.
Według oficjalnych danych z 19 maja rano w Polsce odnotowano 19080 przypadków zakażenia koronawirusem, 941 osób zmarło. Nadal trwają badania pracowników śląskich kopalń, gdzie testy dały dotąd pozytywny wynik u 2700 osób.
