Bardzo specyficzny jest polski kościół katolicki. Jest zatruty nacjonalizmem w zdecydowanie większym stopniu niż katolicyzmy zagraniczne – niemiecki czy np. włoski. Kiedy słucha się księdza Jacka Międlara, przychodzą na myśl nawołujące do nienawiści kazania z lat międzywojnia. Z ambon, zwłaszcza na Podlasiu, padały wówczas słowa, które potem przeradzały się w pogromy. Nikt w zasadzie nigdy nie rozliczył za to polskiego kleru. Tymczasem ta nienawistna głowa odrasta mu właśnie w osobie księdza – „patrona narodowców”. Bo ksiądz Jacek w polskim kościele jest kimś. Jest gość.

Zastanawiające, jak dalece sięga w naszym kościele przyzwolenie na nacjonalistyczną retorykę. Wszyscy tolerują ojca Rydzyka, który zbija na łatwowierności starszych ludzi fortunę, szukając przy okazji wrogów ojczyzny – Żydów, Niemców, Rosjan, niepolaków. Bada brzmienie nazwisk, koneksje, rozlicza z patriotyzmu osoby prywatne i całe organizacje niczym jakiś samozwańczy państwowy trybunał. Dosyć długo tolerowano księdza Natanka, zanim zdecydowano się uznać go za odszczepieńca. Polski duchowny katolicki najwyraźniej musi zacząć już wykazywać objawy typowe dla rezydenta domu bez klamek, aby wyklczono go ze wspólnoty kościoła i zabroniono posługi. Bo nienawiść głoszona podczas mszy i rozpuszczana po internecie, tak sprzeczna z założeniami religii katolickiej, takim powodem najwyraźniej nie jest.

Ksiądz Międlar biskupom nie przeszkadza. Mówi wprost to, co myślą, ale co boją się wyrazić w tak dosadnej formie. Upomni go czasem jakiś pomniejszy zakonnik w internecie, zakrzyczany i zastraszony natychmiast przez narodową hołotę. Archidiecezje milczą. Bo w istocie myślą to samo o pani od hejtowania w sieci, to samo o „ciotach” i „ciapatych”, o Żydach i lewakach. Polski narodowy katolicyzm jest fenomenem w tej części Europy, choć  na południu ma swój odpowiednik – to katolicyzm chorwacki, podobnie zapiekły w swojej ksenofobii. Tylko pomiędzy tymi dwoma katolicyzmami możliwe jest porozumienie pozwalające na oburzanie się na papieża Franciszka, który wstrzymał proces beatyfikacyjny księdza-faszysty Alojzego Stepinaca. Jego chorwaccy obrońcy znajdują w naszym prawicowym kościele wsparcie.

Religia to nie tylko opium dla mas, to narzędzie zbrodni, gdy swoje wzorce posługi duchowni czerpią z husarii, a nie z Watykanu. Zachowują się jakby byli zbiorowiskiem kapelanów zagrzewających wiecznie do walki z wrogami państwowości w jej XIX-wiecznym rozumieniu. Przed księdzem Międlarem jeszcze lata bezkarności i niesłabnącej popularności wśród konserwatywnej młodzieży.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Prosze Pani o czym pani mowi, bo czym jest ideologia katolicka, do czego całymi wiekami prowadziła, ciągłego ludobójstwa, aż w wojnie trzynastoletniej jakiej kosciół wytoczył protestanyzmowi ginie 1/3 Europy , wypowiadają posłuszeństwo relgii katolickiej najpierw królowie, a nastepnie państwa i mamy religie wyrzuconą na margines, aby nie siała zbrodni. Tam gdzie religia uzyskuje władzę natychmiast mamy też powrót ludobójstw i jednego wielkiego ryku nienawisci ludobójstwa poprzedzające i to prawdziwy plugawy obraz katolicyzmu, mamy lepiej widoczny w Polsce gdzie wepchneła się ponownie w państwo i polityke.

  2. Święte oburzenie całkiem, całkiem. Ale skad to skojarzenie z husarią? Z kolei katolicyzm polski i chorwacki mają podobny punkt odniesienia do prawosławia, ze wszelkimi tego konsekwencjami.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…