23 marca dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulicę w obronie praw kobiet. To kolejna odsłona walki z fundamentalistyczną prawicą, która od lat dąży do całkowitego zakazu aborcji. Wielu komentatorów w tym kontekście odnotowało, że w protestach pojawił się nowy wątek, a mianowicie radykalna krytyka Kościoła katolickiego. To jedna z najlepszych wiadomości z ostatnich miesięcy. Kościół katolicki tworzy bowiem potężny układ spleciony z władzą, a broniona przez episkopat wizja świata jest głęboko dyskryminacyjna, represyjna i archaiczna. Osłabienie kleru katolickiego jest w interesie całego społeczeństwa i powinno być jednym z fundamentów programowych każdej lewicowej partii.
Kościół otwarcie broni hierarchii, autorytaryzmu, opresyjnej władzy. Polski kler nie interesuje się wiecznością, nieśmiertelnością, Bogiem. Jego głównym celem i obszarem działania jest walka o władzę i przywileje, polityczny program, w którego centrum znajduje się patriarchat, homofobia, autorytaryzm.
Dyskryminacja kobiet stanowi jeden z fundamentów nauczania polskiego episkopatu. Zgodnie z przekazem hierarchów kościelnych kobiety mają być bierne, posłuszne, sprowadzone do ról opiekuńczych, mają być matkami, żonami i sprzątaczkami. Mężczyźni mają realizować się zawodowo, panować w domu, w pracy i w społeczeństwie. Kobiety mają trwać przy mężach i nie posiadać samodzielności ekonomicznej. Przy takiej wizji rodziny trudno się dziwić, że niedawno pojawił się projekt ograniczenia prawa do rozwodu – to naturalna konsekwencja traktowania patriarchalnej rodziny jako podmiotu ważniejszego od jednostek, w tym ofiar przemocy domowej.
Dążąc do umocnienia tradycyjnego modelu rodziny, Prawo i Sprawiedliwość realizuje polityczny program Kościoła. Patriarchalny zwrot jest ważnym elementem dokonywanej przez rząd rewolucji w oświacie. Już teraz szkoła wpaja uczniom dogmaty katolickie na lekcjach religii, a podręczniki do przedmiotów humanistycznych są pełne odniesień do nauczania Kościoła. W nowych podręcznikach ma być jeszcze więcej religijnej indoktrynacji, w tym umacniania seksistowskich stereotypów. Antykobieca propaganda sączy się też na co dzień w telewizji publicznej. Wszelkie postępowe ruchy broniące praw kobiet są dezawuowane, a feminizm jest prezentowany jako groźny, szkodliwy i patologiczny.
Nie ulega wątpliwości, że również za zmianami w podejściu do aborcji stoi przede wszystkim kler. Antykobieca rewolucja w podejściu do aborcji została zainicjowana przez Jana Pawła II, a obecnie najbardziej opresyjne ustawodawstwa na świecie na tym polu mają właśnie kraje katolickie. Polska jest też krajem, w którym służba zdrowia coraz bardziej podlega fundamentalistycznej, katolickiej prawicy. Coraz więcej lekarzy powołuje się na tzw. klauzulę sumienia, dającą zielone światło dla fundamentalistów religijnych, którzy stawiają wyżej przekonania religijne niż ludzkie życie i zdrowie. Nie dość, że ustawodawstwo antyaborcyjne już teraz jest bardzo represyjne, to całe szpitale odmawiają przeprowadzenia zabiegu aborcji nawet w tych przypadkach, w których prawo na niego pozwala.
Klauzula sumienia zaczyna również wkraczać do aptek. Rozrasta się sieć tzw. aptek pro-life, w których aptekarze z przyczyn religijnych odmawiają sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Ministerstwo zdrowia nie kwestionuje tych inicjatyw, a wręcz je wspiera. To ciąg dalszy ofensywy środowisk religijnych po ograniczeniu dostępności pigułek ellaOne.
Również katolicki model polityki społecznej podporządkowany jest umacnianiu tradycyjnych ról płciowych. Jednym z jego fundamentów jest przyjęcie założenia, zgodnie z którym podmiotem świadczeń społecznych nie są jednostki, lecz rodziny, a w praktyce głowy rodzin, czyli mężowie. Zgodnie z tą wizją PiS już na początku swoich rządów zniósł obowiązek szkolny dla sześciolatków, przenosząc obowiązki opiekuńcze na matki. Także program Rodzina 500+ trudno uznać za urzeczywistnienie postępowej polityki społecznej. Świadczenie pieniężne, na dodatek przekazywane tylko na część dzieci, nie ma wiele wspólnego z postępową polityką społeczną, tym bardziej, że nie towarzyszą mu żadne sensowne zmiany na innych obszarach. Wraz z radykalnym obniżeniem wieku emerytalnego dla kobiet oraz lekceważeniem publicznej opieki żłobkowej i senioralnej program Rodzina 500+ stanowi część pakietu, którego celem jest umocnienie tradycyjnego modelu rodziny. Kobiety mają szybko wypadać z rynku pracy, aby zająć się dziećmi, a potem wcześnie przechodzić na emeryturę, aby zająć się wnukami. Mają pogodzić się z głodowymi emeryturami, licząc jedynie na łaskawe wsparcie swoich synów i mężów.
Kwintesencją katolickiej polityki społecznej są ordery przyznawane kobietom za urodzenie kilkunastu dzieci. W tym ujęciu kobieta jest inkubatorem, którego główny cel stanowi troska o płody. Całość tej polityki nie ma nic wspólnego z postępową polityką społeczną, w której kluczowe są darmowe żłobki i przedszkola, pełnowartościowe posiłki w szkołach, egalitarna edukacja i kultura, wysokiej jakości opieka dla seniorów, świadczenia społeczne adresowane do jednostek, a nie rodzin.
Cóż w tej sytuacji powinny zrobić siły liberalne i lewicowe? Zamiast udawać, że represyjne działania kleru są tematem zastępczym, powinny pokazywać, jak Kościół umacnia różne formy dyskryminacji. Pomimo zwycięstwa w ostatnich wyborach klerykalnej prawicy, Polacy są coraz bardziej świeccy i konsekwentnie antyklerykalne ugrupowanie ma szanse zdobyć wysokie poparcie społeczne. Krytyka Kościoła nie tylko jest bardzo potrzebna, ale też wielu ludzi jej oczekuje.