Nie od dziś wiadomo, że nawet w tzw. starych i silnych demokracjach kobietom w polityce wolno zwykle mniej niż mężczyznom. Mimo to najnowszy raport Unii Międzyparlamentarnej w sprawie ataków, jakie spotykają polityczki, poraża.
W Europie, Azji, Ameryce – wszędzie kobieta aktywna w polityce może spotkać się z sugestiami, że powinna wrócić do przysłowiowych garów, seksizmem, niewybrednymi atakami lub zwyczajną agresją – werbalną i fizyczną. Z Polski znamy to zjawisko aż za dobrze – w ubiegłym tygodniu posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus opowiadała o regularnie otrzymywanych e-mailach z groźbami i wulgarnymi komentarzami, anonimie, w którym grożono jej oblaniem kwasem, a także przedstawiła rozmowę, w której anonimowy mężczyzna nazywa ją „skurwielką”, obrażając wcześniej także pracownicę jej biura.
Badacze Unii Międzyparlamentarnej przeprowadzili pogłębione wywiady z 55 parlamentarzystami z 39 krajów świata, pytając je o takie właśnie doświadczenia. Ponad 80 proc. respondentek zadeklarowało, że spotykała je przemoc psychologiczna. Niemal połowa polityczek w trakcie pełnienia mandatu dostawała groźby zgwałcenia, pobicia i zabójstwa – nie tylko siebie samej, ale również członków rodziny, przede wszystkim dzieci. Blisko 2/3 działaczek opowiedziało o seksistowskich i wulgarnych komentarzach oraz gestach, z jakimi spotykały się, udzielając się w życiu publicznym. 20 proc. polityczek dotknęła przemoc fizyczna – uderzenie, popychanie lub w skrajnych przypadkach atak przy użyciu broni. Większość gróźb i niewybrednych komentarzy dociera do działaczek za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Unia wzywa współpracujące z nią parlamenty do przeprowadzenia bardziej szczegółowych badań nad sytuacją kobiet w polityce poszczególnych państw i podjęciem działań mających na celu zatrzymanie mechanizmów przemocy. Przewodniczący organizacji Martin Chungong podkreślił, że walka z dyskryminacją w życiu społecznym nigdy nie zakończy się sukcesem, jeśli w krajowych elitach władzy zjawisko to będzie, wbrew oficjalnym deklaracjom, akceptowane.
Jedynym optymistycznym punktem raportu była postawa samych kobiet. Aż 80 proc. z nich zadeklarowało, że mimo koszmarnych doświadczeń nie ma zamiaru rozstawać się z życiem politycznym.