Białoruska Centralna Komisja Wyborcza zarejestrowała ośmiu kandydatów, którzy będą startować w wyborach prezydenckich przewidzianych na 11 listopada. Odmówiono rejestracji kota imieniem Barsik (Lamparcik). Kota przyniósł do CKW jeden z dziennikarzy po to, aby wskazać na „teatralność wyborów”.
Hajdukiewicz, obecnie lider Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi, jest zawodowym wojskowym, oficerem rezerwy. W 2006 r. kandydując w wyborach prezydenckich prezentował się jako zwolennik Łukaszenki i krytykował kandydatów opozycyjnych. W wyborach tych uzyskał wynik 3,5 proc. Doceniony przez prezydenta, który podobno sam na niego głosował, otrzymał stanowisko specjalnego przedstawiciele ministra spraw zagranicznych do spraw kontaktów ze strukturami europejskimi – które zresztą Łukaszenka później zlikwidował. W następnym roku Hajdukiewicz zgłosił swoją kandydaturę na przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego, lecz uzyskał poparcie zaledwie pięciu deputowanych. W 2010 r. został zarejestrowany jako kandydat w wyborach prezydenckich, lecz wycofał swoją kandydaturę argumentując to tym, że wynik wyborów jest z góry wiadomy.
Kaliakin przewodniczy Białoruskiej Partii Lewicy Sprawiedliwy Świat, opozycyjnej wobec Łukaszenki, która do 2009 r. nosiła nazwę Białoruska Partia Komunistów. Jest to partia marksistowska stawiająca sobie za cel zbudowanie socjalizmu. Poprzez udział w wyborach partia zamierza m.in. wspólnie z innymi siłami lewicowymi proponować „pozytywną alternatywę politycznego i społeczno-ekonomicznego rozwoju Białorusi”. Jednocześnie lewica rezerwuje sobie prawo wycofania swojego kandydata w przypadku, gdyby ze strony władz nastąpiło wyraźne naruszenie prawa wyborczego. Kaliakin został zgłoszony jako kandydat w wyborach prezydenckich w 2001 r. jednak nie zdołał zebrać wymaganej ilości podpisów.
Spośród pozostałych zarejestrowanych kandydatów najbardziej znany, również w Polsce, jest Anatol Liabiedźka, przewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej. Jest nieprzejednanym przeciwnikiem obecnego prezydenta, kilkakrotnie aresztowanym. Występując publicznie zagranicą, m.in. w amerykańskim Senacie, nawoływał do nałożenia na Białoruś sankcji ekonomicznych. Jest przewodniczącym Białoruskiego Stowarzyszenia Północnoatlantyckiego.
Biznesmen Wiktor Tereszczenko (w białoruskiej transkrypcji: Ciareszczanka) kandydował w poprzednich wyborach prezydenckich uzyskując 1,19 proc. głosów. W swoim programie ekonomicznym wypowiada się za ścisłymi związkami z Rosją w ramach Unii Euroazjatyckiej. Do kandydowania w wyborach zostali także dopuszczeni: działaczka opozycyjnej Białoruskiej Socjaldemokratycznej Partii Hramada, aktywnie działająca w kampanii „Mów prawdę” Tatiana Korotkiewicz; ataman białoruskich kozaków Mikołaj Ułachowicz podkreślający, że w wyborach nie startuje przeciwko obecnemu prezydentowi, którego uważa za patriotę; oraz absolwentka szkoły muzycznej Żanna Romanowskaja, opowiadająca się za poparciem dla małej i średniej przedsiębiorczości i „równoprawnymi stosunkami z Rosją, Europą i całą wspólnotą międzynarodową”, podbudowująca swój program wyborczy bogoojczyźnianą retoryką.
Do udziału w wyborach nie dopuszczono siedmiu pretendentów. Wśród nich znajduje się przebywający w więzieniu opozycjonista Nikołaj Statkiewicz, przewodniczący partii Hramada, który kandydując w wyborach prezydenckich w 2010 r. zebrał 1,05 proc. głosów, showman z Nowopołocka, fotograf, nauczycielka, wychowawca w przedszkolu oraz nagłaśniana przez białoruskie media 35-letnia pracownica agencji reklamowej Irina Pierszyna, która kandydowanie w wyborach najprawdopodobniej potraktowała jako reklamę dla swojej firmy. Jej grupa inicjatywna nie zdołała jednak, podobnie jak w przypadku innych odrzuconych kandydatów, zebrać niezbędnej ilości podpisów. Podczas przyjmowania przez CKW dokumentów rejestracji kandydatów doszło do dwóch incydentów. Oprócz wspomnianego na wstępie przypadku z kotem, drugi incydent dotyczył próby wejścia do siedziby komisji przez bezrobotnego, którego stan wskazywał na znajdowanie się pod wpływem alkoholu. Ma on być sądzony za drobne chuligaństwo.
W lipcu przebywała w Mińsku trzyosobowa misja OBWE, która w ciągu trzech dni miała dokonać oceny przedwyborczej atmosfery i przygotowania do kampanii wyborczej. Na opracowanie wniosków misja ma trzy tygodnie.