Mija rok, odkąd Resort Sprawiedliwości przygotował projekt ustawy antylichwiarskiej. Przewidywał on m.in zaostrzenie kar za to przestępstwo, zakaz udzielania pożyczek pod zastaw nieruchomości (co bywa często sposobem na przejęcie mieszkania dłużnika), ale także – dzięki zapisowi o maksymalnych kosztach kredytu na poziomie 25 proc. – w praktyce likwidował branżę tak zwanych chwilówek, już i tak mocno nadszarpniętą przez 500+, podniesienie płacy minimalnej i wzrost koniunktury. Zaczęło się więc straszenie  uprawiane przez różnych przedsiębiorczych lobbystów, że przecież branża wytwarza miejsca pracy, płaci podatki, a jak zakażemy udzielania pożyczek na krótki termin z ogromnym oprocentowaniem, to ludność masowo przerzuci się na kredyt w szarej strefie, co skończy się windykacją przeprowadzaną przez łysych panów w skórach. Bajki o tym, że mafia zajmie się teraz pożyczaniem dziadkom na węgiel albo samotnym matkom, wykluczonym z programu 500+, na pieluchy, mają przykryć tę prawdę, że mafie cały czas działały – całkowicie legalnie, często reklamując się w największych mediach. I niespecjalnie komuś to przeszkadzało.

A co z projektem ministerstwa Ziobry? Wszystko wskazuje, że przepadł – ministerstwo finansów, na czele którego stał dzisiaj już premier Mateusz Morawiecki, również było sceptyczne wobec zapisów ustawy. I dziś także trudno liczyć, że były finansista postawi interes obywateli wyżej niż swoich kolegów.

Wczoraj w naszej lewicowej bańce rozległ się okrzyk radości – firma Kredyty-Chwilówki ogłosiła upadłość. „Model finansowy, który prowadzimy od 10 lat, przestał być efektywny. Zbyt wysokie koszty działalności, zbyt niskie marże, niskie przychody spowodowały, że podjęliśmy decyzję o likwidacji działalności” – powiedział jej prezes, Grzegorz Czebotar. Czebotar to były górnik, który przeszedł drogę od pucybuta do milionera. Według legendy sam wziął pożyczkę w Providencie – po to, aby ściągnąć od niej wzór umowy i otworzyć swój biznesik. Model biznesowy Kredytów-Chwilówek polegał zaś na tym, że pieniądze na udzielane pożyczki były pozyskiwane przez inną firmę, która zbiera kasę od inwestorów. Tymi powiązaniami przez wiele lat interesowała się prokuratura, umarzając – już za Ziobry – kolejne śledztwa z tego powodu, że KCH formalnie jest tylko pośrednikiem – nie można jej więc zarzucić, że jest parabankiem i łamie prawo, nawet jeśli ”trzepie” lichwiarski procent.  Trudno jednak nie zauważyć, że robią nas w konia.

Firmę, która korzystała na naszej narodowej specjalizacji, czyli niskich płacach, oraz na słabości państwa, wykończyła ekonomia. Pozostało jednak 100 tysięcy pożyczkobiorców, którzy ”pieniążki” (jak się wyraził prezes Czebotar) nadal będą musieli spłacać. Długi, nawet te będące wynikiem rażącej niesprawiedliwości społecznej, są przecież święte jak własność prywatna. Żadna też siła polityczna w Polsce nie byłaby zainteresowana w walce o umorzenie długów stu tysiącom biedaków. To wiele mówi o naszej klasie politycznej.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. CAŁY KAPITALIZM TO PO PROSTU ZALEGALIZOWANA MAFIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  2. najlepiej nie brać pożyczek z wysokim oprocentowaniem wtedy i głowa nie będzie bolała, a złodzieje sami padną z braku naiwnych

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Zapomnieć o ZSRR

Wczoraj minęła 33 rocznica jednego z najbardziej nieznanych historycznych zdarzeń najnowsz…