Nie chcieli śmierdzącego powietrza w pobliżu ich domów, zablokowali więc kolejną inwestycję „Króla norek”. Ten postanowił się zemścić, odbierając im dzieciom plac zabaw. W obronie mieszkańców i ich pociech stanęli politycy Lewicy – Paulina Nowak i Adrian Zandberg.
Rajmund Gąsiorek był wściekły, kiedy mieszkańcy Kawęczyna, niewielkiej miejscowości w powiecie wrześnieńskim nie pozwoli mu na postawienie kolejnej fermy przemysłowej. Miejscowy magnat branży futrzarskiej i drobiarskiej zapragnął nowego zakładu. Mieszkańcy, którzy od wielu lat są zmuszeni cierpieć przez cuchnące miazmaty wydobywające się z innych obiektów przedsiębiorcy. Tym razem powiedzieli „nie”. 25 września za sprawą posłów Lewicy ich przedstawiciele wystąpili w Sejmie, gdzie opisali swoją przejmującą codzienność. Był to moment, kiedy w parlamencie trwały prace nad ustawą o ochronie zwierząt.
„Wyobrażacie sobie, że nie możecie usiąść przed domem, w ogrodzie, by coś zjeść czy wypić kawę, bo wszystko obsiadają stada much. W niedzielne popołudnie musicie zamknąć okno, bo odór błyskawicznie wdziera się do mieszkania, a Wam – cóż – zbiera się na wymioty” – mówili mieszkańcy Kawęczyna.
Plac zabaw w Kawęczynie powstał w czerwcu tego roku. Na terenie należącym, tak jak wiele terenów, do „Króla Norek”. Kiedy mieszkańcy sprzeciwili się realizacji kolejnej inwestycji. Gąsiorek postanowił odebrać plac.
W ostatnich dniach w Kawęczynie gościli Paulina Nowak, szefowa wielkopolskich struktur Lewicy Razem oraz poseł tej partii Adrian Zandberg.
– Mieszkańcy od kilku lat walczą z inwestorem o zablokowanie powstania kolejnej fermy. Sama brałam udział w oddolnym proteście zorganizowanym w styczniu w Urzędzie Miasta i Gminy we Wrześni, żeby ich wesprzeć. 23 września w Senacie miały okazję wybrzmieć słowa mieszkańców powiatu wrzesińskiego o tym jak to jest żyć obok ferm przemysłowych. Rzeczywistość mieszkańców takich miejscowości jak Kawęczyn, Gulczewo czy Marzenin to smród i plaga much na co dzień, mowa tu bowiem nie o lokalnej produkcji, a o fermach na niespotykaną skalę. Poza fermami futerkowymi mówimy tutaj też o fermach drobiu o docelowej pojemności ponad miliona zwierząt w odległości mniejszej niż 200 metrów od domów mieszkańców. Bardzo chciałabym aby politycy słuchali mieszkańców, w opozycji do obrony interesów nielicznych, niewidzących niczego niewłaściwego w takich „inwestycjach”. Przy wsparciu posła Zandberga interweniowaliśmy u burmistrza Wrześni. Poprosiliśmy o wydanie decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego. Minęły trzy miesiące od podjęcia naszych działań, niestety burmistrz nadal milczy. Przy braku działań podejmiemy dalsze kroki. Nie może być tak, że dzieci pozbawione są miejsca do spędzania czasu wolnego ze względu na niepodjęcie tematu – powiedziała Nowak kolejnym mediom.
„Dotarły do mnie informacje, że w ostatnich dniach, na polecenie gminy Września, rozebrano plac zabaw wraz z boiskiem do siatkówki w miejscowości Kawęczyn. Według lokalnych społeczników władze ugięły się przed żądaniem inwestora, który chciał w ten sposób ukarać mieszkańców wsi za to, że nie wyrażają zgody na lokalizację we wsi kolejnej fermy. W efekcie tych działań “odwetowych” mieszkańcy Kawęczyna, a w szczególności dzieci i młodzież, nie mają ogólnodostępnego miejsca zabaw i rekreacji. Stanowisko lokalnej społeczności, która domaga się utworzenia nowego placu zabaw i boiska, wydaje się uzasadnione. W takiej sytuacji władze powinny rozważyć wydanie decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego. Trudno nie wyrazić zniesmaczenia postępowaniem inwestora, które nie licuje ze sprawowaną przez niego funkcją radnego powiatu gnieźnieńskiego. Mieszkańcy Kawęczyna, Marzenina i Gulczewa mają prawo nie zgadzać się na kolejne uciążliwe inwestycje. Prawo do życia w czystym środowisku jest prawem człowieka. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach podejmie Pan działania, które wyjdą naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom lokalnej społeczności” – napisał Zandberg w liście do burmistrza Wrześni.