Site icon Portal informacyjny STRAJK

Krótka piłka

Wiecie, kim jest Marian Piłka? Gdyby można było wyodrębnić w partii Jarosława Kaczyńskiego, z której list startował do Sejmu, skrzydło liberalne i skrzydło konserwatywne, on znalazłby się w szeregu ustawionym 2 milimetry od prawej ściany. Marek Jurek to przy nim wyważony, stojący po stronie rozumu, umiarkowany polityk. Dewot z poczuciem misji, mieniący się obrońcą praw człowieka. Okazuje się, że występuje również w roli znawcy feminizmu, którego istotę zdecydował się objaśnić maluczkim na łamach portalu braci Karnowskich.

„Marksistowska dialektyka nienawiści do grup społecznych prowadzi feministki przede wszystkim do nienawiści wobec kobiet. I to nienawiść do własnej płci jest istotą feminizmu” – oto złota myśl felietonu 61-letniego posiadacza konstrukcji psychicznej, której nader często zdarza mi się zazdrościć: „Niech mowa wasza będzie tak – tak, nie – nie”. Świat radykałów zna tylko jedną, wielką dychotomię: podział na zło i dobro – i na emanacje tej odwiecznej walki. Cienie i półcienie, dramatyczne wybory, poczucie braku, konieczność postawienia na zło mniejsze w obliczu większego – te wszystkie kategorie nie mieszczą się w ciasnej bańce zindoktrynowanego umysłu. Lądują więc po stronie zła.

„Celem tzw. wyzwolenia kobiet ma być ich kariera i awans społeczny. W ich imię mają poświęcić rolę żony i matki. I wiele, niestety, poświęca. Ale kariera, podobnie jak pieniądze, tylko do pewnego stopnia daje zadowolenie. Później pozostaje pustka, zgorzknienie, uczucie niespełnienia, zazdrość wobec tych kobiet, które mają rodziny, i często nienawiść do nich. Aby zasłonić to narastające poczucie pustki, feministki próbują wydłużyć wiek emerytalny, tak aby praca zawodowa je zagłuszyła”. Te ohydne, ociekające lękiem osaczonego, starego szczura wypuszczonego na wolność po 50 latach niewoli dywagacje, nie powinny w żadnym wypadku zyskać miana „publicystyki”. To rozważania godne podpitego, wąsatego wujka podczas rodzinnej imprezy, zerkającego w dekolt niezamężnej siostrzenicy.

„Niewystarczalność osoby ludzkiej niejako „skazuje” zarówno mężczyzn, jak i kobiety na rodzinę. To właśnie w niej i kobieta, i mężczyzna odkrywają sens swego istnienia i potwierdzają swoją kobiecą i męską tożsamość. Rodzina jest niezbędnym warunkiem zrealizowania się zarówno kobiety, jak i mężczyzny (…). Mechanizm walki klasowej został zastąpiony mechanizmem walki płci, walki z całym arsenałem agresji, nienawiści i obelg. Polskie feministki to przede wszystkim weteranki ruchu komunistycznego i ich postkomunistyczne towarzyszki, doświadczone w walce z wszelkimi strukturami społecznymi. Fałsz feministycznej ideologii wynika z fałszywej koncepcji osoby ludzkiej. Feminizm widzi kobietę jako wyabstrahowaną jednostkę, zniewoloną przez warunki społeczne ucieleśnione w płci męskiej. Tymczasem człowiek nie jest wyabstrahowaną jednostką” – brnie dalej w swoje fantazmaty exposeł, dla którego właśnie bycie exposłem stanowi jedyną legitymację, by ów zbiór oszczerczych tez umieścić gdzieś w przestrzeni publicznej i pozyskać odzew.

Realizacja „polskiej kobiety” w przestrzeni zawodowej to dla polskiego mężczyzny z pokolenia szykującego się powoli do przejścia na emeryturę wciąż podejrzana fanaberia, zarezerwowana dla tych, co urodzili się jako „stworzeni do wielkich rzeczy” lub dla pań „po odchowaniu dzieci”. Nie przyjmuje były poseł do wiadomości, że może być to integralny składnik tożsamości, ważny, cenny, będący źródłem samozadowolenia i dumy. W ciągu swego życia człowiek realizuje wiele ról społecznych, w pewnych okresach kluczowymi czyniąc tylko wybrane z nich. Ich jednak dobór i rozkład akcentów stanowią indywidualną i intymną sprawę każdego człowieka. Tak indywidualną jak ukad DNA, kolor skóry, upodobania seksualne, potrzeby metafizyczne. Pomstując na „komunistów”, pragnie exposeł przeprowadzić swoistą urawniłowkę umysłową, odmówić kobietom prawa do realizacji poprzez ambicje i aspiracje poza sferą domową i rodzinną. Lękając się i nienawidząc wszystkich, które są „inne” i nieznane, imputuje im własną, przeniesioną nienawiść i na tejże podstawie potępia. To schemat dawno oswojony przez psychoanalizę. W zdaniu o kobietach „prowadzących feministyczną krucjatę przeciw rodzinie traktowanej jak jarzmo” pobrzmiewa strach przed rozliczeniem tych, którzy wyspecjalizowali się właśnie w czynieniu jej jarzmem, piekłem i kieratem. Zarówno przed dzisiejszą kobietą, jak i mężczyzną do wypełnienia jest rola, wymagająca poszanowania indywidualności i partnerskiego dostosowania do potrzeb drugiej strony. Dawne schematy wyblakły. Wybudowano nowe drogi, więc stare drogowskazy nie pokazują już, jak bezpiecznie przejść przez życie. Dla niektórych to przerażające.

Exit mobile version