Site icon Portal informacyjny STRAJK

Krowa ma dość

Jestem przeciwko wtrącaniu się w katolickie dogmaty i zaglądaniu w kościelne kabzy, o ile Kościół nie próbuje za pomocą swoich prawd kształtować prawodawstwa obowiązującego wszystkich, łącznie z niewierzącymi lub wyznawcami innych religii niż uświęcona polska rzym-kat. I o ile nie wyciąga ręki po pieniądze od swoich „niewiernych”. Podatki, które płacę, powinny służyć wszystkim obywatelom, a nie zostać przeznaczone na przywileje określonej grupy wyznaniowej, nie mówiąc już o tym, że nie można dopuścić do sytuacji, aby płynęły na konto samozwańczej sekty w obrębie tejże grupy. Taką sektą jest grupa wyznawców ojca Rydzyka. A państwo polskie jest z tego dumne, co wyraża zresztą pamiętnymi słowami Andrzeja Dudy o “ojczyźnie dojnej, którą raczy nam zwrócić Pan”. Szkoda tylko, że nie o Pana Boga tu chodzi, a o Pana Podatnika.

Redemptorysta z Torunia apdejtował religię do modelu „kato-polo”. Ksenofobia, homofobia i inne fobie kwitną w nim niczym tysiąc kwiatów. Episkopat ewidentnie sobie z tym nie radzi, a mógłby – tak jak poradził sobie z ojcem Natankiem. Ma ku temu zresztą świetny pretekst – choćby niezgodność w kwestii stosunku do przyjmowania uchodźców. Polski kościół mówi w tej sprawie głosem Franciszka. Chyba, że mówi tak tylko w teorii. Ewentualnie boi się narazić rządzącym, którzy leją do czary toruńskiego ojca strumienie kasy niczym złoty deszcz. Jeśli wierzyć portalowi Oko.press – a można mu wierzyć – założyciel Radia Maryja, TV Trwam, Lux Veritatis, WSKSiM w Toruniu (itp. itd.) dostał od listopada 2015 już grube miliony z różnych podmiotów w dofinansowaniach od Lasów Państwowych, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wreszcie Narodowego Centrum Kultury. Już prościej byłoby utworzyć dla niego osobną spółkę Skarbu Państwa.

Dlatego doskonale rozumiem oburzenie autorów petycji do Franciszka. W pierwszej chwili stwierdziłam, że nie mam zamiaru wtrącać się w sprawy kościoła i tego, na co prywatne osoby przekazują darowizny (jeden da na “Vivę!”, inny na “Tak dla uchodźców”, jeszcze inny na Caritas, a ów na remont dachu parafii w Wólce – nie mnie oceniać czyjeś przekonania, mogę wyłącznie promować własne). Jednak do zapłaconych przeze mnie podatków jak najbardziej mam prawo się wtrącać. I mam prawo domagać się, żeby nie szły na termy grzejące księży tyłek, czy światłowody, przez które płynąć będzie jad w stronę Żydów i uchodźców z Syrii. Albo żeby przynajmniej ministerstwa szczegółowo się z tego wytłumaczyły. Mam prawo wymagać, żeby mój maleńki wkład w budżet poszedł na firmowanie dobrych, humanistycznych inicjatyw. Żeby ministerstwa, dzielące między siebie ten kawałek tortu, wykluczyły dotowanie działalności religijnej, skoro taką właśnie ojciec Rydzyk teoretycznie deklaruje. Od tego jest fundusz kościelny. Może wówczas Episkopat na własnej skórze odczuje, że Rydzyk powinien być jego, nie całej reszty kraju, problemem. Tymczasem toleruje go na zasadzie cichej umowy, że doją państwo niezależnie z dwóch różnych cycków. Krowa mówi “dość”.

W kwestii Rydzyka jedno trzeba rządowi przyznać – nie kłamie, mówiąc o świeckości państwa. Kasa dla ojdyra nie ma nic wspólnego z katolicyzmem. I dlatego dyrektor kościoła powinien wkroczyć tu z kontrolą.

Exit mobile version