W poniedziałek w Paryżu prezydent Francji Macron, kanclerz Niemiec Merkel i premierzy Włoch i Hiszpanii Gentiloni i Rajoy oraz szefowa europejskiej dyplomacji Mogherini spotkali się z prezydentami Czadu i Nigru Idrissem Deby i Mahamadou Issoufou oraz premierem rządu zachodnio-libijskiego Fajizem As-Sarradżem, by „wyrazić poparcie dla krajów afrykańskich w kwestii kontroli szlaków migracyjnych”, czyli powstrzymać masową imigrację do Europy.
W Nigrze, najbiedniejszym kraju świata, leży miasto Agadez, które w ostatnich latach stało się ośrodkiem przepływu migrantów z całej zachodniej Afryki do Libii i Europy. Kandydaci na migrantów ściągają do Agadez, by znaleźć tu transport przez Saharę i wyspecjalizowanych przemytników, którzy organizują dotarcie do libijskiego wybrzeża albo samej Europy.
Władze Nigru, ponaglane przez Europejczyków, starają się ograniczyć ten wielki przemyt, twierdzą nawet, że zlikwidowały 80 proc. „przedsiębiorstw migracyjnych” w Agadezie, ale prezydent Issoufou podkreśla, że potrzeba gospodarczych alternatyw, „konkretnych działań, by ci ludzie przestali marzyć o Europie”. Niger dostał od Unii 10 milionów euro na „ograniczenie migracji”, ale to właściwie nic, w porównaniu z miliardami, które dostała Turcja.
Prezydent Macron wyszedł w lipcu z pomysłem, by w Libii i krajach z nią sąsiadujących, Czadzie i Nigrze, utworzyć tzw. hotspoty, „bezpieczne” ośrodki przyjmowania migrantów, które na miejscu decydowałyby o wpuszczeniu bądź nie do Europy każdego migranta. Francuzi szybko wycofali się z tego pomysłu, jeśli chodzi o Libię, bo zorientowali się, że tam się nie da nic takiego zorganizować ze względu na ogólny brak bezpieczeństwa – rząd w Trypolisie kieruje jedynie niewielkim, zachodnim skrawkiem kraju. Idea tworzenie „hotspotów” w Czadzie i Nigrze nie spotkało się z entuzjazmem tych krajów.
Organizacje humanitarne też patrzą na ten projekt z niepokojem: „Odpycha się granicę Europy do coraz dalszych krajów” – mówi Eva Ottavy z organizacji pomocy uchodźcom Cimade. „Pod pozorem ratowania życia, blokuje się dostęp do terytorium”.
Przemyt ludzi daje Libii ok. miliard do półtora miliarda euro rocznie. Mniej zarabia się na tym w Czadzie i Nigrze. Europa będzie musiała sięgnąć do kieszeni, by zastąpić te źródła utrzymania i zaoferować coś innego, tym bardziej, że tworzą się nowe szlaki migracyjne, jak z Maroka do Hiszpanii.
“Rozbity Hezbollah” i Iran kontratakują
W ciągu ostatnich dwóch tygodni, media głównego nurtu oraz popularne kanały informacyjne d…
Brawoooo
tak to się kończy jak się lezie bezrozumnie na jankesko-żydowskiej zaoceanicznej smyczy