W katastrofalnych warunkach ksiądz z gminy Grodków przetrzymywał dwa psy. Kapłan nie przejmował się cierpieniem zwierząt, które znalazło kres wyłącznie dzięki interwencji aktywistów. Psiaki są w opłakanym stanie, ich leczenie zajmie wiele miesięcy.
Po zbadaniu psiaków okazało się, że są w bardzo złym stanie. Cezar ma około 8 lat, zdarte do miazgi zęby (najprawdopodobniej od gryzienia kojcowych krat) i nadziąślaki, które trzeba usunąć. Piesek ma zanik mięśni w tylnych łapach. Najgorszą jednak wiadomością jest to, że u czworonoga stwierdzono nowotwór śledziony – w poniedziałek ma przejść operację jej usunięcia.
Saba ma z kolei przewlekły stan zapalny uszu i bardzo duże nadziąślaki. „Zachowanie Saby daje nam obraz tego jak jest strasznie skrzywdzonym psem. Na początku była bardzo wycofana, nic ją nie cieszyło. Bała się nawet stąpać po trawie, tak jakby widziała ją pierwszy raz w życiu. Widać, że człowiek był dla niej wcześniej synonimem zła. Nie zabiegała o kontakt z nim. Nie patrzyła w oczy. Dzisiaj po kilku godzinach spędzonych z naszymi wolontariuszkami po raz pierwszy w życiu poczuła, że komuś na niej zależy, że ktoś o nią walczy.
TOZ Opole nie odpuści księdzu. Zapowiedziało złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i będzie wnioskować o zwrot kosztów leczenia i utrzymania odebranych psów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…